Wysany: 2011-10-09, 08:52 Średnio udany weekend w Tatrach ;)
Witam ponownie
Tym razem "krótka" relacja z mojego ubiegłotygodniowego pobytu w Tatrach.
Jak zwykle już zaczęło się od tego, że za późno wstałem (przydałby się ktoś kto by mnie budził wcześniej ). No ale cóż w miarę szybkie pozbieranie się i na 10:00 byłem w Kuźnicach na parkingu. Moim celem na dzisiejszy dzień była przełęcz Zawrat i zejście drugą stroną przez Dolinę Pięciu Stawów Polskich do Morskiego Oka przez Świstówkę albo do Wodogrzmotów Mickiewicza i do Palenicy, w zależności od czasu. Potem jakimś busem do Kuźnic na parking po samochód, no i do kwatery spać ;)
A wyglądało to tak:
O 10:00 wyjście z parkingu i szybkie udanie się w stronę Murowańca, tym razem z początku narzuciłem dosyć szybkie tempo.
O 11:45 byłem już w tym słynnym miejscu
Tutaj pół, godzinki przerwy, jakieś szybkie piwo, mały batonik, żeby nie czuć się za pełnym w dalszej podróży i żeby mi się dobrze szło
I w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego....
A po drodze z racji zamiłowania, klika zdjęć otaczającej przyrody i zieleni...
I po 20 minutach dotarłem tutaj
Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, kolory niczym na greckiej plaży Z racji na magię tego miejsca nie potrafię tam przechodzić obojętnie... i droga do o koła stawu trochę mi zajęła, co chwile zatrzymując się robiąc zdjęcia....
Przez co droga na Zawrat nieco się przedłużyła i zamiast niespełna 2 godzin, wyszło 2,5
Ale w końcu staw okrążyłem i zaczęła się już typowa droga na Zawrat. Gdzie miałem wrażenie jakbym wszedł do jakiegoś kamieniołomu . Widoki praktycznie żadne, wszędzie kamienie, co jakiś czas wyłaniał się kawałek Czarnego Stawu Gąsienicowego i jakieś góry do o koła. Ale w większości to widoków za specjalnych nie ma....
Tak to mniej więcej po drodze wyglądało. Aż w końcu zaczęło się to co najlepsze. Czyli łańcuchy . Teren dosyć stromy, miejscami śliski, ale tragedii nie było. Na oko to może z 200 metrów tych łańcuchów było, może więcej, może mniej dokładnie nie wiem. W jednym miejscu nawet 3 klamry. Ale ogólnie teren moim zdaniem do przejścia przez każdego, chociaż trochę męczący, bo cały czas w górę. Tzn. często łańcuchami idzie się też na boki, a tam raczej nie ma takich miejsc tylko cały czas ostro w górę Ale za to też jest mniejsza ekspozycja, bo za siebie nie trzeba się oglądać
No i tu sytuacja dosyć dziwna, bo w końcu gdzieś udało mi się dojść, ale jeszcze nie wiedziałem, że to Zawrat właśnie. I odruchowo poszedłem w lewo, nie wiedzieć dlaczego. I po kilkunastu minutach zrobiłem sobie przerwę. Tam planowałem wyciągnąć mapę, żeby zobaczyć którędy na ten Zawrat, ale już nawet nie musiałem jej wyciągać. Bo od dwóch panów się dowiedziałem, że Zawrat już minąłem i teraz idę w kierunku Koziego Wierchu. A ze to podobno szlak jednokierunkowy to się już nawet nie wracałem... chociaż na upartego dałoby się jeszcze bo tak daleko nie było. Ale nie ma to jak wyzwanie....
No to ruszyłem Orla Percią w kierunku Koziego Wierchu. Tutaj już całkiem inny typ trasy, bo przeważnie idzie się bok, z czasem występującymi większymi czy mniejszymi nachyleniami w górę czy w dół. Tutaj też ekspozycja jest nie do pominięcia, bo chcąc nie chcąc widzisz ją obok siebie Mi się szło w miarę dobrze, bo jakoś nie miałem problemów z trafianiem w te wystające na 10-20 centymetrów skałki trzymając się łańcucha. Ale mniejsze osoby miały z tym problemy, bo nie mogły takich dużych kroków robić i musiały bardziej łańcuch wykorzystywać do tego, żeby się przeciągnąć czy opuścić trochę w dół. Szczerze mówiąc mając w miarę silne ręce, ciężko by było stamtąd spaść, bo prawie wszędzie można złapać się łańcucha, więc w najgorszym wypadku na nim zawiśniesz na chwilę i powrócisz do wcześniejszej pozycji. Jak dla mnie to przeżycie było niesamowite, jak się spojrzało w dół a tam 200 metrów albo i więcej przepaści... a ścieżki żadnej nie ma tylko parę wystających skałek Ale nie ma co się straszyć bo to naprawdę nie takie trudne. Gorzej trochę przy schodzeniu w dół. Bo kobiety jak zauważyłem schodzą przodem do skały i nie widzą gdzie mają nogę postawić, przez co czas podróży nieco się wydłużał bo nie szło im to za sprawnie. Facetów zaś dużo schodzi tyłem do skały jak zauważyłem i trzymając się łańcucha jedną ręką. I też taką technikę obrałem i było mi tak łatwiej, bo widziałem gdzie mam nogę postawić, a w razie czego wydaje mi się, że zdążyłbym bez problemu drugą ręką tego łańcucha się chwycić, jakby coś poszło nie tak Jakby się miało spaść to i tak moim zdaniem bym spadł czy bym szedł przodem czy tyłem, a tak przynajmniej bym miał spad z widokiem na góry a nie na skały i kamienie Ale na poważnie jak się uważa i zachowuje rozsądek to naprawdę ciężko stamtąd spaść....
Po drodze piękne widoki z jednej strony na Czarny Staw Gąsienicowy a z drugiej na Dolinę Pięciu Stawów Polskich. Niestety za wiele zdjęć nie udało mi się porobić, bo jednak szedłem tamtędy pierwszy raz i bardziej zwróciłem uwagę na to żeby dojść cały gdziekolwiek. I jak na pierwszy raz ciężko mi było zdjęcia robić trzymając się łańcucha na przykład Ale co nieco w niektórych miejscach udało mi się uchwycić. Rezultat powyżej
Na tej stronie, w drugim poście, moje przemyślenia i relacja z drabinki Kto chce niech sobie poczyta....
Po zejściu z drabinki miałem do wyboru trzy drogi. Do Murowańca, Do Doliny Pięciu Stawów albo kontynuować dalej Orlą Percią w stronę Koziego Wierchu. Niestety była już 16:00 i z racji tego musiałem się wrócić do Murowańca, bo parking w Kuźnicach miałem tylko do 20:00.
Tak też Kozią Przełęczą w dół, udałem się do Murowańca. O zejściu z Koziej Przełęczy też trochę napisałem w linku powyżej bo jak się okazała, przez pewien fragment była to dla mnie najtrudniejsza część całej dzisiejszej wyprawy
Po drodze jeszcze parę spojrzeń na niebo
I lustrzane odbicia w Zmarzłym Stawie
No i szybka droga do Kuźnic z jeszcze jednym 15 minutowym postojem w Murowańcu, ale za to potem w około godzinę wychodziłem już z TPN i o 19:30 byłem już na parkingu. I tak zakończyła się pierwsza wyprawa tego weekendu
Dzień drugi, zaczął się już jak należy. Wszystko szło wg. planu tzn. godzina 8:00 na parkingu w Palenicy. Planem na dzień dzisiejszy było kontynuowanie wczorajszego szlaku, od Koziej Przełęczy do Granatów albo przynajmniej do Koziego Wierchu. Szybko natomiast się okazało, że nic z tego nie będzie i przez to ten weekend zaliczam do średnio udanych.
Szybko udałem się do Doliny Pięciu Stawów z racji tego, że nie lubię w krótkim okresie czasu chodzić tymi samymi szlakami, to dzisiaj chciałem zaatakować od drugiej strony Lecz niestety w połowie szlaku do D5SP już wiedziałem, że o Granatach mogę dzisiaj zapomnieć, bo niestety odezwały się buty Problemu już nie będę tu opisywał, bo już też o nim pisałem w temacie o butach . Więc przez chwilę się łudziłem, że może chociaż do Koziego Wierchu dam radę... Ale po dotarciu do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów, jedynie na co miałem ochotę to najlepiej teleportować się do łóżka bo ból był naprawdę niesamowity
Więc kilka szybkich ujęć Doliny Pięciu Stawów Polskich.
Ale nie ma tego co by na dobre nie wyszło. Bo znów poznałem dwa kolejne szlaki, tzn. do D5PS nie szedłem przez Siklawę tylko wcześniej skręciłem na czarny bardziej męczący szczerze mówiąc szlak, ale zawsze to coś nowego I drugi taki, że zszedłem do Morskiego oka przez Świstówkę, którą też jeszcze nigdy nie szedłem. Ale szczerze mówiąc nic specjalnego tam nie było
Jeszcze dopóki się wchodziło do góry tym szlakiem na początku to widoki były nawet niezłe, ale potem już w dół w połączeniu z moim bólem. Nawet za bardzo nie miałem sił się zachwycać widokami, a po drugie ich za bardzo nie było po za Rysami i Czarnym Stawem w oddali
A na dół do Palenicy to już wróciłem tym razem bryczką za 30 zł, bo dojść i tak bym już nie doszedł raczej. Więc polar, kurtka, rękawiczki, bo na tych bryczkach to niesamowicie zimno jest jak się jedzie. Więc popatrzyłem trochę na trzęsących się z zimna turystów, po przykrywanych kocykami A mi tam cieplutko było
Potem jeszcze udałem się do jednej karczmy na kolację i do kwatery spać.
W trzeci dzień już mogłem pomarzyć o wybraniu się w góry, pomimo, że pogoda była wymarzona. Ale nie byłem w stanie butów założyć, a w adidasach jakoś specjalnie mi się nie uśmiechało. Więc zrobiłem sobie spacerek po Białym Dunajcu po nizinach trochę fotografując. Zdjęcia z Białego Dunajca w temacie o Białym Dunajcu
No i to by było na tyle jeśli o mój wypad chodzi, gdzie podsumowując udał się tylko dzień pierwszy gdzie wykonałem wprawdzie nie to co zamierzałem, ale jak dla mnie było to o wiele więcej niż chciałem. Reszta pobytu taka sobie ale wszystko ma swoje plusy i minusy, więc nie ma co narzekać
Pozatym to bardzo zazdroszcze Ci mozliwosci takich krotkich wypraw w Tatry.
No ja nie wiem co bym zrobił, gdybym mieszkał w takim Poznaniu, Gdańsku czy Warszawie i szczerze mówiąc nie zazdroszczę tym co mają tak daleko Kiedyś wprawdzie miałem jeszcze bliżej mieszkając w Krakowie, ale teraz też jak widać źle nie jest
Agusia napisa/a:
Dzięki Tobie przeniosłam sie na chwilę w góry i to tam gdzie wiem, że raczej w realu nigdy nie dotrę Gdzie następnym razem idziemy?
Nie przesadzaj Agnieszko w połowę tych miejsc doszłabyś bez najmniejszego problemu jak nie i we wszystkie mając dobrego przewodnika Tym bardziej, że do Doliny 5 Stawów czy na Czarny Staw Gąsienicowy dojść może każdy bez problemu
A gdzie następnym razem ? nie wiem... zaproponuj coś, wcale nie musi być wysoko
Pytając gdzie następnym razem, miałam na myśli Twoją kolejną wyprawę w Tatry Masz już jakiś plan?
Wiem wiem, ale zawsze możesz zaproponować czego jeszcze nie wiedziałaś, to się przejdę i zdam Ci relacje A planu jeszcze nie mam, bo przeważnie mam go dzień przed dopiero...
Agusia napisa/a:
[ Dodano: 2011-10-09, 13:58 ]
Nie dotrę, ponieważ mam lęk wysokości i to duży
A lęk wysokości da się pokonać naprawdę, tylko trzeba w siebie uwierzyć... ja też miałem kiedyś lęk wysokości
No właśnie, z tą wiarą w siebie coś u mnie kiepsko jest
E tam powoli małymi kroczkami do przodu dałabyś radę moim zdaniem
Agusia napisa/a:
Wspominałeś co o Granatach?
A co do Grantów, to tak kręci mnie to strasznie, tyle, że nie wiem czy w tym roku będzie to jeszcze możliwe ze względu na pogodę. Bo kompletnie nie mam doświadczenia w chodzeniu po śniegu, a teraz pewnie tam już go trochę będzie cały czas. Więc nie wiem czy nie będę musiał tego na przyszły rok zostawić, a teraz zajmę się może mniejszymi górami, na których i tak jeszcze nie byłem... Chociaż muszę powiedzieć, że zimą też bym pochodził, ale najpierw to bym chciał jakieś kurs wspinaczkowy zimowy zaliczyć żeby nabyć jako takiego doświadczenia... więc to jeszcze z rok albo dwa potrwa za nim zabiorę się do chodzenia gdzieś wyżej zimą
Planuję jeszcze spróbować coś wyżej w przyszłym tygodniu, bo pogoda ma być nie najgorsza... ale jak nie w przyszłym tygodniu to dopiero w następnym roku
naprawdę uwielbiam Twoje relacje bardzo mi poprawiają nastrój, bo zapominam że mam na głowie milion bzdurnych rzeczy a zaczynam planować kolejną wyprawę
VS84, te Twoje "krótkie" relacje to by się świetnie na nasz portal nadały
Eh na portal, to by trzeba było bardziej fachowo napisać i się przyłożyć trochę
Mikołaj napisa/a:
bardzo przyjemnie się czyta takie relacje, z tego co piszesz wnioskuję, że jesteś wysokim facetem, ja mam 178 cm i przyznam, że na Zawracie czy na Orlej Perci trochę problemów mam
Dzięki za pozytywny komentarz, a co do wzrostu to mam 188 cm, i też czasem miałem problemy, gdzieś dosięgnąć, ale o wiele mniejsze niż np. dziewczyny które szły przede mną mające po 160 cm. Więc jednak wzrost jest tam trochę atutem wg. mnie. Nawet jak czasem trzeba jakiś wielki kamień obejść. Bo też chyba dwa takie miejsca tam były zaraz na początku.
Joasia napisa/a:
naprawdę uwielbiam Twoje relacje bardzo mi poprawiają nastrój, bo zapominam że mam na głowie milion bzdurnych rzeczy a zaczynam planować kolejną wyprawę
żałuję że z Wrocławia mam tak daleko....
Planuj planuj a potem tylko realizuj Z Wrocławia też by się dało na weekend wyskoczyć, to tylko 2,5 godziny więcej niż ja masz Najgorsze w tym wypadku moim zdaniem są koszta dojazdu, bo jadąc sememu autem to dosyć sporo wychodzi :/ patrząc na dzisiejszą cenę benzyny... to mnie tam dojazd wychodzi dwa razy tyle co 3 noclegi ale cóż dla pasji trzeba się poświęcać
Tak też Kozią Przełęczą w dół, udałem się do Murowańca. O zejściu z Koziej Przełęczy też trochę napisałem w linku powyżej bo jak się okazała, przez pewien fragment była to dla mnie najtrudniejsza część całej dzisiejszej wyprawy
O ten łańcuch chodzi ? (ostatni przy zejściu z przełęczy - pierwszy od zmarzłego stawu)
Nie moesz pisa nowych tematw Nie moesz odpowiada w tematach Nie moesz zmienia swoich postw Nie moesz usuwa swoich postw Nie moesz gosowa w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum