Ze spełnianiem się marzeń bywa różnie... A może po prostu to ja marzę o niewłaściwych rzeczach? Kto wie... tym razem mogę z całą pewnością stwierdzić, że oto jestem do przodu o jedno spełnione marzenie: powitałam Nowy Rok na szczycie tatrzańskiego Grzesia!
W sylwestrową noc warunki były wymarzone: gwieździsta, bezwietrzna, choć dosyć mroźna noc. Iskrzący się i skrzypiący pod stopami śnieg... Jakby mnie ktoś przeniósł do innej bajki...
Po niecałych dwóch godzinkach marszu w górę - nieziemski widok: okoliczne, ośnieżone tatrzańskie szczyty, piękne, dumne i majestatyczne, doskonale widoczne w świetle gwiazd, a o północy migoczące w dolinach fajerwerki, po raz pierwszy w życiu oglądane z góry, z wysokości 1653 m n.p.m. :-)
Z okazji Nowego Roku, życzę wszystkim Tatromaniakom, tylko takich magicznych chwil!!!
edit: więcej o wyprawie: http://www.zakopaneportal.pl/sylwester-na-
grzesiu/