Wysany: 2011-06-15, 15:47 Zakopane 6-12 czerwca 2011
Niech będzie że to moja relacja będzie pierwsza w tym dziale zawsze ktoś musi być pierwszy
05.06 - wyjazd z Wrzeszcza o 19.02 - pociąg pełen turystów, moja kuszetka wypełniona po brzegi, kanapeczka, mały drink i spać
06.06 - dojazd do Zakopanego o 12.30 - przywitał nas deszcz zanim dobiegliśmy do Wesołej Chatki (Krupówki 37a), byliśmy mokrzy do ostatniej nitki. Na miejscu czekało na nas przytulne miejsce noclegowe, pokój cały w drewnie, z widokiem na Gubałówkę, lodówka w pokoju, łazienka w pokoju, miło i czysto. Po prysznicu i przebraniu się w suche ubrania - kierunek Edo Sushi
Po przemiłej wizycie w Edo Sushi chcieliśmy iść pod skocznie, ale deszcz uniemożliwił wizytę w miejscu Małyszomanii więc poszliśmy na zakupy na śniadanie na następny dzień, a potem poszliśmy na wieczorną posiadówkę w Karczmie Po Zbóju
a potem szybka wizyta u Szpilek na Giewoncie...
...i wieczorny spacer po Krupówkach....
...a Giewont idzie spać...
07.06 - pobudka o 5.00 i kierunek Dolina Kościeliska
Oczywiście nie spodziewaliśmy się, że przed 7.00 żadne busy nie jeżdżą Pierwszy bus dopiero 7.20, ale to i tak dobry czas. Na szlaku byliśmy pierwsi
Wąwóz nie był dobrym pomysłem - kontuzja uda
skończyło się nad drabiną, przed samymi łańcuchami - udo odmówiło współpracy i stwierdziło, że nie chce wchodzić wyżej i że boli
więc poszliśmy w kierunku jaskiń....
Ze schroniska chcieliśmy iść nad Smreczyński Staw, ale.... przewodnik (mama) pomylił ścieżki i zamiast na czarny szlak, poszliśmy na żółty w stronę Doliny Chochołowskiej i zorientowaliśmy się w połowie drogi Niestety moje udo i paluch z odciskiem (nabytek jeszcze z Gdańska) odmówiły współpracy i trzeba było się wrócić...
Po powrocie do centrum spotkaliśmy Szpilę...
08.06 - spaliśmy do południa, bo padał deszcz. Lało strasznie i nic nie było widać.
A potem odwiedziliśmy wystawę pięknych zdjęć TOPR Franka Spytka.
Niestety karczma u Ratowników była zamknięta więc nie dało się tego dnia wypić piwka z Ratownikami.
Poszliśmy więc do Karczmy po Zbóju coś zjeść i rozgrzać się dobrymi trunkami
09.06 - Giewont. Ja nie poszłam, moja kontuzja dała mi się we znaki i stwierdziłam, że zrobię sobie wolny dzień, bo bez sensu wlec się i uniemożliwić innym zdobycie szczytu. I wyszło w sumie dobrze dla mnie, bo cały dzień lało :)
A mama wypiła sobie piwko na Kalatówkach..
Mama Giewont zdobyła :)
A kuku
10.06 - pada deszcz więc co tu robić iść do Muzeum Tatrzańskiego
a potem duży i dobry obiad w Karczmie po Zbóju
i wizyta na Gubałówce - wjazd kolejką, bo było strasznie ślisko, widoczność żadna.
11.06 - wstajemy wcześnie rano i jedziemy pierwszą kolejką na Kasprowy Wierch...
Jak ja ci zazdroszczę
Pod papierami w pracy, z kilkoma egzaminami do zdania, zaległym bezsensownym egzaminem o którym zapomniałam nawet nie marzę już o Zakopanem.....bo mi się płakac chce
Super sprawa takie relacje będę wiedział co następnym jeszcze dołączyć do programu wycieczki, a o co chodzi z tymi szpilkami ? Bo wiem że serial ale co to jest tam gdzie byliście ?
Nie moesz pisa nowych tematw Nie moesz odpowiada w tematach Nie moesz zmienia swoich postw Nie moesz usuwa swoich postw Nie moesz gosowa w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum