Wysany: 2011-04-03, 17:59 Lodowiec w Tatrach czyli LodowaPrzełęcz-Kopa-Szczyt-Koń
Sobota 2 IV 2011
Wg prognoz miał być piękny słoneczny dzień. I tak na tym się skończyło po dotarciu o 5 rano do Zakopanego, padał deszcz Tatry raczej w chmurach.
Zabiera Bogdana /Brajan/ i jedziemy do Starego Smokowca.
Po dotarciu do Smokowca o 6 wyruszamy w kierunku Chaty Terego idąc do góry oblodzonym szlakiem.
Plan na dzisiaj to Lodowy Szczyt wyjście na Lodową Przełęcz później Lodowa Kopa- Lodowy Szczyt i powrót przez Lodowego Konia.
8.40 docieramy do schroniska pustki kilka polaków oraz 5 Słowaków.
Pogoda jak narazie nie napawa optymizmem idziemy zjeść śniadanie.
Jak się później okazuje 6 Polaków też idzie tą samą drogą. Trochę zdziwienie bo każdy z nich ma tylko 1 czekan turystyczny, spodnie dżinsy.
Po 9 wyruszamy z schronu i kierujemy się kierunku Lodowej Przełęczy jak to bywa o tej porze śnieg zapadający mokry że 100m nie chce sie już nic. Idziemy dalej do chodzimy do żlebu spadającego z przełęczy i tutaj zmiana beton idzie się bardzo dobrze.
Po chwili przerwy idziemy w Kierunku Lodowej Kopy, nasunęła się chmura i koniec z widokami.
Idziemy do góry śnieg zmrożony aż tu nagle pojawia się słońce.
Najpierw granią po czym dochodzimy do żlebu którym w górę.
Wychodzimy na Małą Lodową Kopę
widzimy nasz cel Lodowy Szczyt
Ubieramy szpej i zaczynamy schodzić w kierunku północnym Lodową
Szczerbinę
i rozpoczynamy trawers w kierunku Sobkowego Żlebu
śnieg fatalny zsuwa się. Na płytach kilka cm śniegu nie ma jak wbić czekana, raki nie trzymaja się.
Zajmuje nam to kilka godzin przejście pod Sobkową Grań skąd do góry na Lodowy Szczyt wychodzimy na wprost trójnoga :)
Wszystko już w chmurach zero widoków.
Po krótkiej przerwie rozpoczynamy schodzenie w kierunku Lodowego Konia.
Słyszymy Polaków ale ich nie widzimy nie wiem czy zawracają czy idą w naszą stronę.
Grań oblodzona, śnieg co chwila wyjeżdza spod raków. Po chwili dochodzimy do Konia. Pn oblodzona, południowa nie najgorzej.
zostaje tylko kawałek do Ramienia Lodowego
i zejście do Doliny Pięciu Stawów Spiskich.
Po nie długim czasie dochodzimy do schronu, śnieg nawet, nawet wiec szło się szybko.
i pozostaje zejście na dół do samochodu.
Oj Bogdan to była chyba najdłuższa umnie wyprawa.
8)
Nie moesz pisa nowych tematw Nie moesz odpowiada w tematach Nie moesz zmienia swoich postw Nie moesz usuwa swoich postw Nie moesz gosowa w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum