Jest coś niesamowitego w obcowaniu z majestatem największego twórcy. Każdy dźwięk niosący się z tępej ciszy, niczym piorun, przeszywa nasze myśli i ciało. Niby znajomy, a jakże inny. Bliski, a daleki. Tak niepospolicie wyraźny i prosty. Dopadają nas drgawki, zarówno od wewnątrz jak i z zewnątrz. I znowu cisza...
Płaczliwy Rohacz i górskie dylematy....