Witam wszystkich po przerwie i zapraszam do kolejnej mojej relacji z pobytu w naszych pięknych Tatrach
Wypad niestety jednodniowy, ale ostatnio do tego przywykłem. Cel dosyć łatwy i nieskomplikowany ze względu już nie najlepszą pogodę i zalegający wyżej śnieg. Czyli Świnica od strony Świnickiej Przełęczy.
Wyszedłem z Kuźnic około 7:30, pogoda nie najlepsza, tzn. niebo zachmurzenie, temperatura na minusie, ale mówię sobie do Murowańca chociaż dojdę a potem zobaczymy co będzie dalej. Standardowo obrałem drogę przez Jaworzynkę i już po paru minutach zaczęło się przejaśniać, w zależności od tego w którą stronę się patrzyło.
Po drodze znane wszystkim widoki:
Na Babią...
Na Giewont...
Po czym popularne schody i wszystkim znajomy widok:
Tutaj stwierdziłem, że do schroniska nie ma co iść, bo szkoda czasu tym bardziej, że dzień krótki i nie wiadomo jak z pogodą będzie, więc od razu udałem się żółtym szlakiem w stronę Kasprowego, a potem czarnym w kierunku Świnickiej Przełęczy. Do tej pory na szlaku wiało pustkami jak zwykle, po drodze jedna jedyna napotkana osoba.
Cel zaczął się zbliżać, ale wciąż spoglądałem w lewo i przez pół godziny zastanawiałem się spokojnie idąc czy nie zmienić planów i nie rozliczyć się z Kościelcem, którego nie udało mi się zdobyć podczas mojego pierwszego pobytu w Tatrach Tyle tylko, że wiedziałem, że tam będzie śnieg zalegał na pewno, dlatego wybrałem Świnicę bo wydał mi się ten szlak bezpieczniejszy. Chociażby ze względu na to, że tam słońce w ciągu dnia dochodzi. Tak też pomimo ciągłych wahań na Kościelec nie skręciłem tylko poszedłem dalej prosto przed siebie.
A w drodze na Świnicką Przełęcz:
Jak widać pogoda coraz lepsza, ale w pewnym momencie zaczęły się schody. Jakieś 200 metrów przed Świnicką Przełęczą skończył się śnieg, a zaczął sam lód... Tam też spadła mi klapka z aparatu, a schylając się po nią, wypadła mi butelka z wodą... słysząc jak obija się o skały i z widząc jak leci na dół na chwilę zamarłem wręcz Po czym stwierdziłem, że dalej nie wejdę, ale patrząc w dół stwierdziłem też, że nie zejdę tym bardziej Krótka przerwa i myślę co dalej. Przypomniało mi się, że w plecaku mam przecież raki, wprawdzie nigdy nieużywane, ale najwyższa pora spróbować Po założeniu ich w ciągu 15 minut bez problemu znajduję się na przełęczy
Tutaj spojrzenie w górę, śniegu prawie wcale, czyli tak jak przewidywałem, górka wydaje się w miarę prosta i szybka do zdobycia, gdyby droga prowadziła tak jak się wydaje ale niestety tak nie jest...
Spojrzenie przed siebie i do góry. Po 20 minutach kondycyjnie zaczynam wysiadać. W dodatku z dołu tego nie było widać, ale w wielu miejscach ten śnieg jednak zalegał, co trochę utrudniało chodzenie, tym bardziej, że raki już powędrowały do plecaka. Nie było już też za bardzo sensu ich zakładać, bo 3/4 trasy to same kamienie. Nagle przegania mnie jakaś pani w kozakach która radzi sobie lepiej w tym śniegu niż ja w moich butach trekkingowych Ale co tam niech leci jak chce, mi się nigdzie nie spieszyło, tym bardziej, że pogoda idealna i widoki niesamowite.
Najtrudniejszy moment to dojście do tego skalnego żeberka gdzie się idzie trochę w dół, bo tam akurat był sam lód, ale jakoś sobie poradziłem, potem nawrót i z powrotem w górę już do samego szczytu. Tam już cała ściana wystawiona na południe więc śniegu praktycznie nie było. Z łańcuchami też problemu nie było, chociaż gdzieś wyczytałem, że przed samym szczytem wielu ludzi się wraca w jakimś trudnym miejscu, którego nie zauważyłem Przed samym szczytem jeszcze mijam panią w kozakach, która już schodzi A ja dopiero wdrapuję się na szczyt i w końcu jestem
Sesja zdjęciowa na szczycie:
Na szczycie praktycznie cisza i spokój poza 3 innymi osobami jakie tam już były, ale jak to mam w zwyczaju lubię sobie dłużej posiedzieć na zdobytym szczycie, więc po 20 minutach zostaję sam i jeszcze pół godzinki sobie tam jestem i podziwiam widoki.
W końcu przyszedł czas na zejście, więc kieruję się łańcuchami w dół...
Schodziło się w sumie o wiele łatwiej niż wchodziło, jeszcze ze 3 osoby minąłem co na szczyt wchodziły i po 40 minutach byłem znów na Świnickiej Przełęczy. Czasu jeszcze sporo więc postanowiłem, że wrócę przez Kasprowy, tym bardziej, że nie przepadam schodzić tą samą drogą co wchodzę, w dodatku ta tą nieszczęsną spadającą butelkę miałem cały czas w głowie
Tak szedłem sobie zupełnie sam prawie w ciszy i spokoju, bo zaczął wiać cholerny wiatr, aż tu nagle, po raz pierwszy dane mi było zobaczyć kozicę na szlaku i to w dodatku o godzinie prawie już 15:00 ale one ponoć często w tych rejonach sobie hasają
Po czym w końcu dochodzę do Beskidu, gdzie mój spokój się kończy, bo zaczynają pojawiać się pierwsi turyści A czym bliżej Kasprowego tym ich coraz więcej, tym bardziej, że tym razem kolejka była już czynna
Ostatnie spojrzenie w stronę dzisiejszego osiągniętego celu i docieram na Kasprowy, gdzie ludzi jak dla mnie sporo, ale pewnie do tych co tam są w sezonie można by rzec, że świeciło pustkami. Tutaj się zastanawiam czy czasem nie zjechać kolejką z racji tego, że już powoli się ściemniało i strasznie zimno było... Ale stwierdzam, że jednak nie... pójdę sobie zielonym szlakiem którym jeszcze nigdy nie szedłem, więc znów będą nowe doznania i doświadczenia...
Po drodze z racji tego, że się ściemniało zdjęć już za wiele nie zrobiłem, ale szło się bardzo fajnie tym bardziej, że w tym dniu już chyba o tej porze nikt tym szlakiem nie szedł, więc do samych Kuźnic szedłem już jak zwykle całkiem samemu
Po drodze jeszcze jakieś tam nieudane zdjęcia...
Po czym wchodzę do lasu i czas założyć latarkę na czoło bo zrobiło się ciemno... I tak już po ciemku laskiem do samych Kuźnic...
Podsumowując wyjazd bardzo udany, wiele nowych doświadczeń takich jak: raki, chwilowy strach, kozica, poznanie nowych szlaków i widoków więc same plusy Wycieczkę polecam każdemu kto nie ma za dużego lęku wysokości, bo może z 2-3 miejsca są takie, że można się przestraszyć patrząc w dół. Lepiej w sumie pójść tam w innej porze roku, żeby śnieg nie zalegał, wtedy i trudności technicznych za wielkich nie będzie... i każdy da sobie radę moim zdaniem.
Pozdrawiam i do usłyszenia
Magda
Wiek: 48 Doczya: 07 Lip 2010 czyli 5399 dni temu Posty: 456 Tematy: 0 Otrzyma 4 piw(a) Skd: wielkopolska
Wysany: 2012-01-06, 23:55
Jak zwykle relacja i fotki rewelacyjne Super się czyta i ogląda
Jedno moje małe ale - te sznurówki to zawsze masz takie długie nie boisz się, że gdzieś się nimi zahaczysz czy przydepniesz i potkniesz
W sumie nie zawsze, bo jak widzę, że są za długie to je na drugi raz wiążę, żeby były krótsze Możliwe więc, że się trochę rozwiązały a nawet nie zauważyłem Zaraz i tak schodziłem w dół, więc zawiązałem je wyżej i już krótsze były
Wiek: 49 Doczy: 21 Pa 2011 czyli 4928 dni temu Posty: 102 Tematy: 2 Otrzyma 20 piw(a) Skd: Poznań
Wysany: 2012-01-07, 18:14
Opis i zdjęcia znów niesamowite
Ale gdy ujrzałem to zdjęcie, to już wiem dlaczego kobieta mówi, że Świnica nie dla nas teraz! Choć skoro jak VS84 pisze, jakiś kozak w kobiecej skórze, w kozaczkach biegał niczym kozica, to już sam nie wiem, co myśleć
Wiek: 40 Doczya: 03 Sie 2010 czyli 5372 dni temu Posty: 674 Tematy: 8 Otrzyma 17 piw(a) Skd: Poznań
Wysany: 2012-01-07, 19:08
mnie tam kobiety w kozaczkach nie raz wyprzedzały...nawet ostatnio ze 3 by się znalazły
ale VS84 - Ty akurat nie możesz narzekać na kondycję
Gratuluję relacji i wyprawy
...a kozic zazdroszczę...bo jeszcze nigdy nie widziałam tylko świstaki się ze mnie śmiały
Dziękuję za relację i piękne zdjęcia, bo dzięki nim wiem jak wyglądają szczyty, których nigdy nie będę w stanie pokonać osobiście. No i proszę... wszędzie jestem, wystarczy kliknięcie myszką komputera
Możesz śmiało uderzać na Świnicę nie ma tam dużej ekspozycji szlak tez nie jest trudny. Chyba że przez Zawrat na Świnice to tam jest już trochę trudniej .
Mam nadzieję, że nikogo nie przeoczyłem i dzięki Wam wszystkim za wszystkie piwa i komentarze, bo cieszy to bardzo, że ktoś jednak te relacje czyta i chce się pisać następne relacje Chociaż obawiam się komentarzy do następnych... , bo sezon zimowy się zaczął
Malgo2malgo napisa/a:
czemu wcześniej nie chwaliłeś się tą Świnicą? :)
Gosiu tak szczerze jakoś wyleciało mi to z głowy Po za tym czym tu się chwalić...
PIWO napisa/a:
Kurde ty to masz dobrze co chwile jakiś wyjazd
Pomyśl nad przeprowadzką, to też tak będziesz miał dobrze
PIWO napisa/a:
Szedłem kiedyś z niską osobą na Świnice i miała problemy w tym miejscu. Stopnie są tam dosyć daleko oddalone od siebie i to chyba dlatego .
Tak myślę i myślę i chyba chodzi o to co widać na jednym ze zdjęć, gdzie przed samym szczytem jest taka pionowa płyta, ale tam to nawet ja musiałem zaufać moim butom przyklejonym do skały i trochę podciągnąć się rękami na łańcuchu, tyle, że trudne to nie jest moim zdaniem tylko troszkę siły w rękach wymaga
forever, akurat ten łańcuch na tym zdjęciu, które zacytowałeś wszyscy omijali i nikt z niego nie korzystał, sam się zastanawiałem po co on tam jest, bo jak popatrzysz w prawą stronę tego zdjęcia, to widać, że tam łatwiej jest wejść po tych kamieniach niż iść trzymając się tego łańcucha...
Ewyo napisa/a:
.nawet ostatnio ze 3 by się znalazły
Ewa nie przesadzaj wcale tak nie było Po za tym pomyśl jak im się w tych kozaczkach stamtąd musiało fajnie schodzić Założę się też, że tego obejścia nie znały i schodziły tą samą drogą
Ewyo napisa/a:
Ty akurat nie możesz narzekać na kondycję
Z tym to różnie bywa, bo widzisz z Wami dawałem sobie radę, ale wczoraj z moimi młodszymi ale bardziej doświadczonymi towarzyszami dyszałem jak parowóz po każdych 10 krokach ich tempa i się dziwili jak to możliwe, że ktoś może chodzić wolniej ode mnie Ale za to na bardziej technicznych odcinkach byli zdziwieni jakim cudem pokonuję je szybciej od nich
Malgo2malgo napisa/a:
Ja w drodze na Zawrat miałam problemy z sięganiem do łańcucha, mam 1,57m i jestem ciekawa czy na Świnicy będzie to samo, co przy Zawracie
Jak będziesz tam szła to daj znać, to Cię tam wciągnę albo podrzucę
Nie no zawsze sprawdzam, po za tym teraz zima jest to sznurówki częściej pod stuptutami, tyle, że ostatnio zahaczyłem rakiem o sznurek ze ściągacza stuptutów i dwa fikołki w dół zrobiłem i na koniec mi jeszcze rak z buta spadł, dobrze, że nic po za stłuczonym kolanem się nie stało, ale teraz i te ze stuptutów nauczyłem się chować do środka, żeby z tyłu na łydce nie wisiały
Nie moesz pisa nowych tematw Nie moesz odpowiada w tematach Nie moesz zmienia swoich postw Nie moesz usuwa swoich postw Nie moesz gosowa w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum