Zarejestruj sie! | Haso ?
     

Poprzedni temat «» Nastpny temat

Tagi tematu: ciekawostki, zakopanem

Ciekawostki o Zakopanem
Autor Wiadomo
makserwus 


Doczy: 22 Kwi 2010
czyli 5115 dni temu

Posty: 73
Tematy: 0
Otrzyma 3 piw(a)
Skd: Z Daleka
Wysany: 2010-06-03, 15:33   

Tą legendę o Jastrzębiej Turni już słyszałem. Czy wielu ludzi ją w górach zna??
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-06-04, 12:30   

opowieść o dzielnym Giewoncie

Świat był kiedyś inny. Wielkie wody zalewały nasze ziemie. W głębinach żyły różne stwory. Był i smok. Swego czasu ożenił się z Magurą. Z tej miłości przyszły na świat ich dzieci, a było ich sporo. Synów mieli sześciu: Hawrań, Muran, Garłuch, Krywań, Wołoszyn, Giewont. Mieli tez córki: Świnica, Zolto, Niebieska, Skrajna, Pośrednia i Zadnio.


Kiedy dzieci podrosły, wezwała ich dobra matka Magura i spytała, kim chcą być w życiu. Hawrań odpowiedział, że rybakiem, Murań - murarzem, Garłuch - śpiewakiem, Krywań - kowalem, Wołoszyn - pasterzem, Giewont, najmłodszy i najsilniejszy z braci, odrzekł:
- Ja będę rycerzem, by moi bracia i siostry w spokoju żyli. Ja ich będę bronił. Brat Giewonta, Krywań, który został kowalem, ukłuł dla niego piękną zbroję. Giewont na murach zagrody stał i pilnował, by jakieś dziady nie podeszły. A siostry, jak to baby. Świnica koło świń gazdowała, Zolto i Niebieska odzienie dla chłopów szyły. Skrajna, Pośrednia i Zadnio w domu dla chłopów warzyły. Osobita była najbardziej urokliwa i zalotna. Oczka ku chłopom puszczała i pięknie się śmiała. Chłopcy się do niej zalecali, ale ona czekała na królewicza z bajki. Pewnej nocy się jej śniło, że nadszedł on z północy. I tylko w tamtą stronę świata patrzyła.
Był sobie król Mróz, ziemią północy rządzący, a blada Zima była jego kochanką. Król Mróz dowiedział się o pięknej Osobicie. Wysłał posłańców ku niej, ale Giewont na murach stał, raz po raz ich przepędzał. Posłańców srogo pobił, a i kości połamał i za mur wyrzucał. Zezłościł się król Mróz na Giewonta i postanowił się zemścić.
- Musimy go obalić, bo będzie z nami źle rzekł Mróz do Zimy.
Radzili kilka lat, jakby Giewonta pokonać podstępem, bo siłą go wziąć nie sposób było. Aż uradzili. Zima się pięknie wystroiła w białe odzienie i zaczęła się ku Giewontowi zalecać i bałamucić go. A baby to potrafią, niejeden chłop rozum przez to stracił. A Giewont tez był chłopem i na widok pięknej i zalotnej Zimy serce mu zabiło, że aż zadudniło w górach. Zima bałamuciła Giewontowi:
- O, mój kochany, najpiękniejszy, chodź do mnie. A Giewont tylko czekał na zaproszenie, zaczął się do Zimy przymilać.
I tak ze sobą flirtowali. A wtedy przebiegły Mróz zamroził ziemię pod nogami Giewonta, lód zakuł go mroźnymi łańcuchami. Na te chwilę tylko czekali posłańcy Mroza.
Przewrócili Giewonta, jakby zaraz miał iść spać. I stała się rzecz dziwna, giewont zapadł w sen. Za swym bratem Giewontem płakała piękna siostra Osobita, potoki i jeziora wypełniły się jej łzami.
Król Mróz poprosił ja o rękę, jednak Osobita odmówiła. A Zima litościwa baba była. Ze żałości otuliła rycerza białą chustą ze śnieżnych płatków. I tak sobie rycerz Giewont cichutko śpi i spogląda na Zakopane.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
makserwus 


Doczy: 22 Kwi 2010
czyli 5115 dni temu

Posty: 73
Tematy: 0
Otrzyma 3 piw(a)
Skd: Z Daleka
Wysany: 2010-06-04, 21:48   

Ja się nie mogę doczekać jak rycerz Giewont się obudzi. Co to wtedy będzie?? Wybije nas!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Paweł 



Zaproszone osoby: 12
Doczy: 05 Kwi 2010
czyli 5133 dni temu

Posty: 42
Tematy: 2
Otrzyma 2 piw(a)
Skd: Pomerania
Wysany: 2010-06-04, 22:17   

Podobno ma wstać na koniec 2012 roku i przemówić, więc lepiej szanować góry żeby nie był zły ! :d
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
makserwus 


Doczy: 22 Kwi 2010
czyli 5115 dni temu

Posty: 73
Tematy: 0
Otrzyma 3 piw(a)
Skd: Z Daleka
Wysany: 2010-06-05, 08:18   

HAHA. Nie pomyliło Ci się? W 2012 ma być koniec świata, chyba słyszałeś? A film oglądałeś>?<
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-06-08, 15:05   

Jak chłop z Białego Dunajca umierał.
W Białym Dunajcu żył chłop, który miał na imię Wojtek. Był to dobry człowiek, choć trochę dziwny, niezaradny, a niektórzy uważali go za trochę głupiego. Trzeba powiedzieć, że leniem nie był. W polu i w lesie pracował. Po jakimś czasie się ożenił z Jaśką z Murzasichla. Żył z babą w zgodzie, chociaż najłatwiejszego życia z nim nie miała. Wojtek sam nic nie potrafił zrobić, baba mówiła mu co i kiedy, a nawet jak ma robić. Jak miał drzewo rąbać, to musiała mu pokazać, jak się siekierę w ręku trzyma, jak przyszła pora na orkę, to baba zaprzęgała konia i najpierw sama orała, a potem chłop sam się brał do roboty. Za to pracował bardzo solidnie. Taki to już był Wojtek.
- To dobry chłop - mówiła sasiadkom, a że trochę niedorajda to trudno, a gorzołki nie pije, nie pyskuje jak wasze chłopy.
Wtedy sąsiadki milkły, bo z tych powodów nie miały łatwego życia.
Jaśka nie mogła znieść tylko jednego przyzwyczajenia swego chłopa, a mianowicie kichania. Przy każdej robocie Wojtek potwornie kichał. Baba na wszystkie sposoby chciała chłopa z tego kichania wyleczyć, parzyła mu zioła, a nawet leki kupowała na jarmarku. Nic nie skutkowało. W końcu spróbowała swego sposobu. Baba wiedziała, że Wojtek strasznie bał się śmierci. Pewnego dnia powiedziała do Wojtka:
- Pójdziesz do młyna po mąkę, tylko nie wolno ci kichać, bo umrzesz!
Wojtek zaczął lamentować, co to będzie jak umrze! Stoi Wojtek przed młynem i myśli;
- Jeśli wrócę bez mąki, to baba się będzie gniewać, a ja ze zmartwienia umrę, a jesli kichnę, to też umrę!
Postanowił jednak wszystko zrobić, by nie kichać, wszedł do młynarza i po chwili zaczął kichać. Wojtek zaczął ubolewać, że zaraz umrze. Chociaż był głupawy, to dobrze wiedział, że nikt na stojąco nie umiera, więc położył się pod świerkiem i pokrzykiwał:
- Umieram! Umieram!
Tymczasem do worka z mąką zbliżała sie świnia, która zaczęła mąkę jeść. Wojtek sądził, że to przyszła śmierć po niego. Z tego jęczenia Wojtek się zmęczył i usnął. Jego baba niecierpliwiła się, co to też Wojtkowi mogło się stać i zaczęła go szukać.
- Wstawaj Wojtek! zawołała baba
Wojtek otworzył jedno oko, potem drugie:
- To ja żyję - zwrócił sie do Jaśki.
Baba powiedziała do swego chłopa:
- Przyszła do mnie śmierć, która chciała cię zabrać za kichanie. Ostatni raz ci wybaczyła. Jeśli będziesz dalej kichał, to na pewno cię zabierze ze sobą.
- Jesli nie będę kichał, to będę żył? Pytał Wojtek swej baby
- Tak bedziesz żył bardzo długo. Odpowiedziała baba.
Wojtek szybko wstał. Baba mu wybaczyła, że świnia zjadła mąkę, ale była zadowolona, że chłopa z kichania wyleczyła. Od tej pory Wojtek nie kichał, a nawet samodzielnie pracował..
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-06-08, 15:14   

Jak powstało Zakopane

Przed wiekami pod Tatrami rozciągała się gęsta puszcza. Najbliższe ludzkie osiedla były w dolinie rzek Białego i Czarnego Dunajca. W głąb puszczy zapuszczali się tylko myśliwi, bo zwierząt i ryb było mnóstwo.
Górale jedynie patrzyli na szczyty gór. Jeden gazda z Szaflar, a wołali go Piotr, był ogromnie ciekaw, jak tam jest pod Tatrami?
Postanowił osiedlić się pod Tatrami. W swoją wyprawę zabrał tylko trochę jedzenia i ciupagę. Po długim marszu Piotr dotarł na maleńką, leśną polanę przy potoku.
- Jest tu pięknie - tu zostanę, pomyślał Piotr.
Następnego dnia Piotr zabrał się ostro do pracy. Rąbał las, suszył drzewo, a gałęzie i pnie palił, by ziemia była żyźniejsza. Gdy zgromadził odpowiednią ilość drzewa zbudował szałas, w którym zamieszkał. Na pozyskanej ziemi przez wyrąb drzewa uprawiał ziemniaki, owies, warzywa. Po pracy chodził na polowanie, łowił ryby w górskich potokach. Był szczęśliwym człowiekiem. Polanę, na której gazdował Piotr, ludzie z okolicznych wiosek nazywali "Kopana", a gazdę Piotra okrzyknięto Gąsienicą, a to z powodu pasiastego odzienia, w którym chodził. Później ludzie mówili, że Gąsienica siedzi na "Za kopane". A z czasem przyjęła się nazwa Zakopane. I tak już zostało. Pewnego dnia odwiedził Piotra jego najstarszy brat Jędrek.
- Jak Ci się gazduje? - spytał młodszego brata.
- Dobrze, mam swój szałas, małą gazdówkę, poluję na zwierzęta, łowię ryby. Jest tu pięknie! Tu już zostanę! - odpowiedział Piotr.
- Baby nie masz - powiedział Jędrek.
- A skąd ja tu babę znajdę? - spytał Piotr.
- W naszej wsi jest piękna dziewka o imieniu Kasia, może wziąłbyś ją za żonę?
Piotr z Jędrkiem poszli do wsi. Kasia okazała się śliczną dziewczyna, a i Piotr spodobał się Kasi. Rodzice ich pobłogosławili i wyprawili wesele. Młodzi zamieszkali w szałasie u Jędrka w Zakopanem. Po dwóch latach przyszedł na świat syn Szymon, później urodził się Paweł i córki Marysia i Hania. Synowie Szymon i Paweł byli myśliwymi i budorzami. Córki pomagały w domu i pięknie szyły i haftowały góralskie odzienia. Z czasem dzieci Piotra i Kasi założyli własne rodziny. I tak ród Gąsieniców się rozrastał. Wszyscy zwali się Gąsienice - postanowili więc, że będą dobierać sobie przydomki, po których można ich będzie odróżniać. W Zakopanem były rodziny Gąsieniców: Danieli, Kasprusi, Szymoszków, Bednarzy, Szostaków i wiele jeszcze innych.
Do dziś się mówi, że w Zakopanem kapusta nie urośnie, bo za dużo jest Gąsieniców.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
makserwus 


Doczy: 22 Kwi 2010
czyli 5115 dni temu

Posty: 73
Tematy: 0
Otrzyma 3 piw(a)
Skd: Z Daleka
Wysany: 2010-06-08, 15:33   

To o Zakopanym mnie zaciekawiło. Jedna z lepszych legend. Czyż nie?
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-06-09, 11:14   

Jak parobek Jędrek przechytrzył gaździnę Marynę.
W Kościelisku koło zakopanego żyli bogaci gazdowie Sobczakowie. Gazdówkę mieli sporą. Gazda zajmował się handlem, a jego baba Maryna siedziała w chałupie i pilnowała gospodarstwa. Do pracy na roli mieli parobka Jędrka z Cichego. Jędrek od świtu do nocy ciężko pracował, a to kosił siano, drzewo rąbał, karmił świnie, owce pasał. Baba Maryna nie była dobrą dla Jędrka. Za prace Jędrek miał tylko spanie w stajni i jeden posiłek dziennie. Jędrek często głodował, nie zawsze zdołał coś upolować czy też złowić rybę, by się posilić. Jedynie w niedzielę Jędrek był proszony na obiad, a to za sprawą gospodarza, który bardzo parobka lubił, bo wiedział, że dobrze pracuje, a i znał swoja babę, że jest skąpa. Jak tylko gazda wyjeżdżał na jarmarki, Maryna zaraz krzyczała, że za długo śpi, że mu nie da nic do jedzenia.
Jędrkowi było smutno, ale to już taki los parobka, myślał. Postanowił dać Marynie nauczkę, w końcu jej skąpstwo zostanie przechytrzone i ukarane, a może się wówczas i zmieni na lepsze?
Następnego dnia Jędrek przyszedł do kuchni, a Maryna gotowała dla siebie obiad, była to bodajże zupa z kapustą.
- Co tam gotujecie gaździno? Pięknie pachnie w izbie - zwrócił się Jędrek do Maryny.
- Żadnego obiadu nie gotuję tylko stare portki chłopu, bo są strasznie brudne - odrzekła gaździna do Jędrka. Na taką odpowiedź Jędrek tylko czekał.
- Wiecie ja mam jeszcze bardziej brudne portki niż wasz chłop i szybko wrzucił je do garnka z obiadem dla Maryny. Gaździna tylko popatrzyła na parobka i wszystko zrozumiała. Od tego czasu Maryna każdego dnia częstowała parobka obiadem, bo się bała, że jej znów wrzuci portki do garnka z obiadem.


Opracowanie: Stanisław Kałamacki.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-06-09, 11:16   

Jak Szymon odniósł ciupagę na cmentarz.
Szymon Kaspruś z Zakopanego był grabarzem. Kopał groby na Pęksowym Brzysku. Swego czasu przydarzyła mu się niezwykła historia, choć już niejedno widział i przeżył. Swego czasu kopali grób z Wojtkiem spod Lasa, kopali całą noc, gdyż rano mieli murować grobowiec. W czasie kopania natrafili na dwa stare groby. W jednym znaleźli gruby warkocz. Należał on do młodej góralki:
- Trzeba go ziemią przysypać - powiedział Szymon do Wojtka.
W czasie dalszego kopania natrafili na kolejny grób, tym razem znaleźli w nim ozdobną ciupagę. To będzie zbójnicka, pomyślał Szymon, którego ojciec był w zbójnickiej kompanii i niejedną ciupagę widział.
- Przysypać ją? - zapytał Wojtek.
- Nie trzeba, za chwilę sam to zrobię - odrzekł Szymon.
Jednak Szymon nie miał zamiaru jej z powrotem złożyć do grobu. Przykrył ją swoim odzieniem, a po skończonej robocie zabrał do chałupy. Szymon ją wyczyścił i powiesił na ścianie.
- Skąd masz taką ciupagę? - zapytała jego baba.
- Znalazłem pod lasem jak szedłem do chałupy, skłamał gazda.
Gdy wieczorem gazda położył się spać, marzył tylko, by szybko zasnąć. Był bardzo zmęczony pracą przy kopaniu i murowaniu grobowca. Szymon ledwo zasnął ale zaraz się obudził, ciupaga waliła po ścianie i drzwiach. Gazda wstał, zapalił lampę naftową. W izbie cisza, ciupaga wisi na ścianie. Wyszedł przed chałupę, tez spokój, owczarek spał na progu, na widok gazdy tylko pomachał ogonem.
Gazda wrócił do izby i położył się spać. Pomyślał, że coś mu się śniło.
Po chwili gazda usnął i znów się obudził - ciupaga jeszcze bardziej waliła w drzwi i ścianę. Gazda zerwał się na równe nogi, obudził babę i pyta:
- Słyszałaś jakieś tłuczenie po drzwiach i ścianie?
- Nie słyszałam, nie marudź, śpij.
Gazda wyszedł przed dom, wszędzie cisza, pies spał na progu. Wrócił do izby i usiłował usnąć. Ale już do samego rana spania nie było, co tylko się położył, ciupaga uderzała w drzwi i ścianę. Baby już nie budził. Postanowił przyznać się babie i opowiedzieć całą prawdę o przyniesionej ciupadze. Kolejnej nocy Szymon tez nie spał, ciupaga nie pozwalała nawet oka zmrużyć.
Szymon wraz z babą poszli po poradę do starego Jarząbka na Żywczańskie, który w młodości zbójował. Szymon opowiedział mu historię o ciupadze i o niespokojnych nocach w chałupie.
- Widzisz - odrzekł stary Jarząbek, ta ciupaga należy do zbójnika i musi spoczywać z nim w jego grobie. Jeśli jej nie odniesiesz na cmentarz, to spokoju nie zaznasz. Pamiętaj, że ciupagę musisz złożyć w grobie przed północą.
Szymon posłuchał rady starego Jarząbka. Wieczorem poszedł na cmentarz, wykopał grób, a przed północą złożył ciupagę do grobu.
Szymon wrócił szybko do chałupy, jego baba czekała na niego. Poszli spać. W chałupie było spokojnie.


Opracowanie: Stanisław Kałamacki
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-06-10, 15:04   

Baśnie i legendy o zaczarowanych zbójnickich skarbach.
Jasiek z Kościelisk lubił chodzić na góralskie posiady do starych gazdów. Często opowiadali o dawnych zwyczajach, i zbójnickich wyczynach. Jasiek nawet nie przypuszczał, że stary Mateja to był za młodu zbójnikiem.



Jednego wieczoru w chałupie starego Zubka na Gubałówce spotkali się gazdowie Mateja, Zarycki, Krzeptowski i Karpiel. Baby robiły swoje babskie prace, a chłopy siedli przy piecu, pili piwo, gorzałkę i opowiadali. Krzeptowski mówił o zbójnickich skarbach zakopanych w dolinie Kościeliskiej. Zbójnickie kotliki pełne złota i kosztowności miały się znajdować w jednej z jaskiń pod skalna półką. Krzeptowski mówił, że te skarby są zaczarowane. Gdy zbójnicy je zakopywali, to przyrzekali sobie, że nikt z nich skarbów sam nie zabierze. Jeden ze zbójników - Wojtek Mateja z Czerwiennego - zapytał:
- A jak ktoś złamie przysięgę i sam skarby wykopie co wtedy?
- Trzeba poprosić czarownicę z Gubałówki - powiedział zbójnik Andrzej Stoch, obok którego pod lasem mieszkała baba, która była czarownicą. Zbójnicy przyprowadzili babę do jaskini. Pomruczała coś pod nosem, okadziła skarby dymem z czarodziejskich ziół i rzekła:
- Ten kto je odkopie zostanie ukarany.
Mijały lata. Kompania zbójnicka się rozleciała. Jedni trafili do więzień, inne zaczęli gazdować, a jeszcze inni pomarli. Nigdy się razem nie spotkali i skarbów nie wydobyli. Jasiek przejął się bardzo tą opowieścią. Mimo przestróg starych gazdów, postanowił w tajemnicy szukać skarbów w dolinie Kościeliskiej. Przez parę lat chodził do tej doliny, zeszedł wszystkie jaskinie. I nic. Myślał, że już skarbów nie znajdzie. Aż w końcu, późną jesienią odnalazł skalna półkę.
- A może to ta, o której mówił stary Krzeptowski? - pomyślał.
Rozsunął skały i zobaczył kilka zbójnickich kotlików, a w nich złoto, srebro i inne kosztowności. A jeżeli skarby są zaczarowane?
- Ee, chyba już po tylu latach czary utraciły moc? - zastanawiał się Jasiek. Pomimo wątpliwości postanowił zabrać skarby do chałupy. Schował je na strychu pod sianem i poszedł spać. Nastał zły czas dla gazdówki Jaśka. Zwierzęta mu padały, ziemniaki zgniły, owies nie obrodził.
Gazdowie gadali, że Jaśka jakaś kara spotkała, bo u nich we wsi zwierzęta dobrze się chowały, a w polu był nadzwyczaj dobry rok.
- Ale za co? - zastanawiali się. Przecież dobry z niego gazda. Może klątwa? - myśleli. Wszyscy bowiem wiedzieli, że Jasiek od lat łaził po Tatrach za zbójnickimi skarbami. Jasiek opowiadał o swych nieszczęściach na posiadach u starych gazdów. Mateja, Krzeptowski, Zarycki i Karpiel nie mieli żadnych wątpliwości, jaka była przyczyna Jaśkowych nieszczęść.
- Jasiek, znalazłeś zbójnickie skarby, a one są zaczarowane i spotkało Cię nieszczęście. Musisz je odnieść tam, gdzieś je znalazł. Tylko pamiętaj, że musisz to zrobić przed północą. Następnego dnia Jasiek udał się do doliny Kościeliskiej i złożył skarby na ich miejsce pod skalną półką. Wrócił do chałupy. Po pewnym czasie zauważył, że jego gazdówka ma się lepiej, a już za rok był bogatym gazdą. Ludzie mówili:
- Popatrzcie, jak się Jaśkowi los odmienił. Jasiek nadal chodził na góralskie posiady, na których gazdowie opowiadali o zaczarowanych zbójnickich skarbach, ale Jasiek już dobrze wiedział, że nie wolno ich zabierać. I choć dobrze wiedział gdzie je można znaleźć, wolał gazdować.


Opracowanie: Stanisław Kałamacki.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-06-10, 15:14   

Pasowanie Kuby na zbójnika.
Kuba, młody góral z Brzegów postanowił, że nie będzie pracował u pana na dworze, a i hajducy nie będą bili go batem.
- Wstąpię do zbójników, do kompanii Janosika, będę zbójował - tak rzekł do swej matki.
- Jesteś młody, silny, dobry, bądź tak uczynny dla ludzi jak Janosik - powiedziała matka do syna.
Sława Janosika była znana w całej okolicy. Pomagał biednym, nie pozwalał krzywdzić chłopów. Hajducy z dworu usiłowali Janosika schwytać, ale on zawsze ich pokonał lub się wymykał z pułapek. Ludzie gadali, że Janosik ma czarodziejski pas, ciupagę a i buty, które pozwalają mu nawet Dunajec przeskoczyć. Kuba zawędrował do kryjówki Janosika.
- Czego chcesz od naszego Harnasia? - zapytał Franek z Chochołowa który stał na straży.
- Pragę do was dołączyć, by pomagać biednym ludziom, chronić ich przed krzywdą ze strony dworu - odparł Kuba.
Franek bacznie się przyjrzał Kubie i po chwili zaprowadził go do Janosika.
- Janosiku, mamy kandydata do naszej kompanii, jest tu Kuba z Brzegów - zwrócił się Franek do Janosika.
- Zanim do nas wstąpisz, musisz pokazać, co potrafisz - powiedział Janosik do Kuby.
- Zobaczymy czy jesteś silny i sprytny - krzyknęli zbójnicy, którzy mieli wyznaczyć zadania Kubie. Kuba radził sobie doskonale z zadaniami, dobrze rzucał ciupagą, nożami, skały podnosił, przeskakiwał potoczki.
Zbójnicy tylko kręcili głowami z zachwytu z umiejętności Kuby.
- To będzie dobry zbójnik, zobaczymy tylko czy jesteś sprytny - dopowiedział Wojtek.
- Jesteś silny jak niedźwiedź, szybki jak sarna, to mnie cieszy, daję ci ostatnie zadanie.
- Jutro hajducy idą na jarmark, by sprzedać woły, które podstępem zabrali chłopom z Witowa. Musisz te woły odebrać, pamiętaj, że nie wolno ci użyć broni, musisz ich przechytrzyć, to już ostatnie zadanie powiedział Janosik.
- Jak to zrobić? Zastanawiał się Kuba. Tak jak powiedział Janosik, muszę ich przechytrzyć, pomyślał Kuba. Jeszcze tego samego dnia w najbliższym miasteczku kupił dwie pary bucików.
Następnego dnia, Kuba rzucił na leśną drogę, którą mieli iść hajducy z wołami, dwa buciki, ale dwa na prawą nogę, a nieco dalej rzucił dwa na lewą nogę. Po czym schował się w leśnym zaroślu. Po jakiejś chwili, leśną drogą idą hajducy z wołami na sprzedaż.
- Popatrz piękne buciki - odezwał się hajduk do drugiego. Ale oba są na prawą stopę, gdzieś w pobliżu muszą być na lewą stopę. Hajducy zawiązali woły do drzewa i pospiesznie ruszyli dalej w poszukiwaniu bucików na lewą stopę. Na to tylko czekał Kuba. Szybko wyszedł z leśnej gęstwiny, odwiązał woły i poszedł z nimi do zbójnickiej kryjówki. Hajducy wrócili z bucikami na lewą stopę i ani wołów i butów na prawą stopę nie było.
- to sprawka Janosika! - krzyknęli hajducy. I czym prędzej ruszyli w drogę powrotną do dworu.
Nie uszli daleko, a na ścieżkę wyszedł Kuba i bez walki odebrał im buciki na prawe stopy. Hajducy uciekali w pośpiechu. Kuba opowiadał Janosikowi i jego kompanii całe zdarzenie z hajdukami. Po chwili, Janosik pasował Kubę na zbójnika.
- Masz tu pistolet, ciupagę i pas, jesteś zbójnikiem - odpowiedział Janosik.
Za parę dni Kuba wraz z zbójnikami wyruszył na wyprawę na Liptów. W okolicy mówiono, że Kuba jest u zbójników, biednym pomaga, a bogatych karci za chłopskie krzywdy.


Opracowanie: Stanisław Kałamacki
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Paweł 



Zaproszone osoby: 12
Doczy: 05 Kwi 2010
czyli 5133 dni temu

Posty: 42
Tematy: 2
Otrzyma 2 piw(a)
Skd: Pomerania
Wysany: 2010-06-10, 15:43   

Dobre legendy! :D
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-06-11, 12:27   

O kleryku co zbójnikom prawdę powiedział.
Młody kleryk z Witowa szedł przez las do Zakopanego. W lesie przy ognisku siedzieli zbójnicy, którzy świętowali udaną wyprawę na Orawie. Kleryk wystraszył się zbójników, przeżegnał się, zbójnicy otoczyli go.
- Nie bój się, nic ci nie zrobimy, ale musisz powiedzieć nam kazanie krzyknął jeden z nich. Tylko mów prawdę, bo w przeciwnym razie powiesimy cię na świerku, roześmiał się jeden ze zbójników.
- Powiem wam tylko prawdę o waszym życiu! - odpowiedział kleryk, który się nieco uspokoił.
- No mów! Szybciej mów, bo my kazania dawno nie słuchali - głośno roześmiali się zbójnicy. Kleryk się przeżegnał i zaczął mówić kazanie.
- Wasze życie jest podobne do życia Pana Jezusa. Urodził się on w ubogiej rodzinie, tak jak wy. Za młodu pracował w domu, pomagał rodzicom.
Wy tez jako młodzi chłopcy pomagaliście swoim rodzicom w pracach w polu i w lesie.
- Dobrze mówi! Święte słowa mówi! - krzyczeli zbójnicy. Mów dalej, a my sobie cos zjemy i popijemy - śmiali się zbójnicy.
Kleryk, chwilę się zastanowił, po czym zaczął mówić.
- Potem, Pan Jezus ruszył w świat. Wy też ruszyliście w świat, tylko że na zbójnicką ścieżkę.
- Dobrze mówi! Mów dalej, nasz kochany kleryku! - przekrzykiwali się zbójnicy.
Kleryk mówił dalej.
- Pana Jezusa ujęto, torturowano. Was tez złapią, wsadzą do więzień.
- Głupiś kleryku, my się hajdukom złapać nie damy! - śmiali się zbójnicy.
- Masz tu trochę złota! Tylko mów prawdę a nie głupoty! - śmiali się zbójnicy.
- Teraz powiem wam końcowe słowa, weźcie je sobie do serca i rozważajcie! Powiedział kleryk do zbójników. Zbójnicy byli tak rozbawieni, że nie dosłyszeli końcowych słów kazania kleryka, który powiedział:
- Pan Jezus wstąpił do nieba! A wy tam nie wstąpicie!
Tych słów kleryka zbójnicy już nie dosłyszeli, a szkoda.


Opracowanie: Stanisław Kałamacki.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
makserwus 


Doczy: 22 Kwi 2010
czyli 5115 dni temu

Posty: 73
Tematy: 0
Otrzyma 3 piw(a)
Skd: Z Daleka
Wysany: 2010-06-13, 10:44   

Prawdopodobne to one nie są. Po prostu ludzie tłumaczą sobie dziwne rzeczy. Np. to o tym rycerzu Giewoncie. Może któraś z legend poszepta jest prawdziwa? Kto wie.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Nie moesz zacza plikw na tym forum
Moesz ciga zaczniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Statystyki wizyt
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Najlepsze Zakopane Forum
Pogoda Zakopane z serwisu

Tatry Forum