Zarejestruj sie! | Haso ?
     

Poprzedni temat «» Nastpny temat

Tagi tematu: ciekawostki, zakopanem

Ciekawostki o Zakopanem
Autor Wiadomo
rafiozo 


Wiek: 33
Doczy: 03 Kwi 2010
czyli 5134 dni temu

Posty: 70
Tematy: 0
Otrzyma 4 piw(a)
Wysany: 2010-04-14, 17:50   

Szczerze to nie widziałem jeszcze prawdziwego renifera chyba ;D Myślę, że uda mi się zobaczyć stado Pana Mariana w tym roku ;]
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-15, 08:51   

Zbójnicy
Zbójnicy tworzą najbardziej romantyczny rozdział tradycji Podhala. Wprawdzie wiele historii zbójnickich rozegrało się tylko w ludowej wyobraźni, jednak zbójnicy istnieli naprawdę.
Według tradycji nie mieli oni nic wspólnego z rozbójnikami, nie zajmowali sie bowiem rozbojem, a nawet się nim brzydzili, zabijali jedynie w obronie własnej i przestrzegali kodeksu zbónickiego. Można powiedzieć, że XVII i XVIII stulecie to złoty wiek zbójnictwa podhalańskiego, które było ludowym sposobem na "równanie świata".
Do zbójników przystawało też jednak wielu dezerterów i zwykłych bandytów. Poza szlachetnymi aktami zabierania bogatym i rozdawaniu biednym, zbójnicy grasowali po halach, rekwirując bacom ser i mleko, czasem robili wypady na wieś po żywność i pieniądze.
I chyba bliższa prawdzie jest wersja, że to literaci wyidealizowali zbójników, którzy w rzeczywistości byli ścigani przez prawo i tępieni przez okradanych gazdów.
O zbójnickich skarbach krążyły legendy - jeszcze do niedawna po lasach i jaskiniach szukano zakopanych pieniedzy. Zbójnicy, zgodnie ze swoim kodeksem, zakopywali je kolektywnie i tylko tak mieli prawo je odzyskac. Kto próbował odkopać skarb na własną rękę, narażał się na wielkie niebezpieczeństwo, gdyż "zaprzysiężone" pieniądze miały w sobie "moc zemsty". Górale uwielbiali swoich chłopców "skaczących poza buczki" (skoczyć poza buczki znaczy zostać zbójnikiem) i utrwalali w tradycji obraz zbójnika jako człowieka odważnego, zręcznego,silnego, roztropnego, pobożnego i cnotliwego - istnego herosa Tatr. Ale "honorni" nie mieli łatwego życia, bo za zbójowanie groziła kara śmierci przez powieszenie "za poślednie ziobro", stryczek lub topór, a w najlepszym wypadku dożywotnie więzienie. Egzekucje zbójników odbywały się głównie w Liptowskim Mikulaszu. Ludźmi wynajmowanymi do ścigania zbójników byli harnicy. Rekrutowali się oni z zabijaków, wykolejeńców, zawodowych żołnierzy. Motywem ich działania, oprócz oficjalnej zapłaty, była chęć zdobycia zbójeckich skarbów. Kiedy schwytali żywego zbójnika, odstawiali go do najblizszego starosty, a gdy trafił im się martwy - dostarczali tylko jego uciętą głowę. Złapany przez zbójników harnik kończył nie lepiej - bywał powieszony na drzewie bez prawa do pochówku. Góralskie dziewczęta kochały się zarówno w zbójnikach, jak i harnikach, ale porzucone szukały zemsty u antagonistów.



Zbójnikom, a zwłaszcza harnasiom trzeba jednak przyznać, że do góralskiej mody wnieśli elegancję i szyk - w końcu stanowili swego rodzaju elitę wśród podhalańskich chłopów - które przejawiały się w stroju: na głowie kołpak z rzemienia ozdobiony gałązką lub dukatami, koszula zielona z szerokimi rękawami, serdak, cucha, szeroki pas z kilkoma kieszeniami i pochwami na pistolce albo ciupagi, na tyłku portki bogato haftowane - dowódca nosił czerwone a inni białe, na nogach ciżemki lub kierpce, w ręku strzelba.
Bezsprzecznie najsłynniejszym ze zbójników był Janosik, który naprawdę nazywał się Juraj Janoszik i pochodził ze Słowacji. Podobno we wczesnej młodości kształcił się na księdza, potem walczył z Rakoczym przeciwko Habsburgom. Przez dwa lata działalności zbójeckiej często przychodził na polską stronę, gdzie był bardzo lubiany. Janoszika w wieku 25 lat powieszono za poślednie ziobro 16 marca 1713 r. w Liptowskim Mikulaszu.
Ludzie powiadali, że była kobieta-zbójnik, niejaka Marysia od Sobczaków, którą zwano Jano Cycorzyty. Chodziła ze zbójnikami ubrana w męski strój i miała włosy do pasa.
Długo przed powstaniem idei Euroregionu istniała podobno tradycja Święta Zbójnickiego, które wypadało na wiosnę, w wigilię św. Wojciecha. Zbierali się wówczas ponoć zbójnicy z Polski, Orawy, Spisza i Liptowa, starzy i młodzi, aby przy ognisku i gorzałce, a może nawet przy tłustym baranie, pogwarzyć pogwarzyć o dawnych czasach i popatrzyć, kogo z kompanów brakuje.
Schyłek epoki zbójnictwa przypadał na początek turystyki w Tatrach, ale jak wynika z przekazów, zbójnicy nie zaczepiali turystów na szlakach.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-15, 10:02   

Halny

Gdy na drodze przemieszczających się mas powietrza znajduje się przeszkoda, powietrze przesuwa się nad nią. Takimi przeszkodami mogą być łańcuchy górskie, np. Tatry. Wiatr halny (inaczej fen) wywołany jest zawsze prądem powietrza unoszącego się w kierunku gór. Łańcuch górski wymusza wznoszenie się powietrza po stronie nawietrznej. Powietrze ulega wówczas ochłodzeniu o około 0,6°C na każde 100 m wysokości, tworzą się chmury i zaczynają opady.
Po drugiej stronie łańcucha górskiego, tzw. zawietrznej, powietrze opada w dół, a opady zanikają. Powietrze traci znaczną część wilgoci, szczególnie gdy poprzednio spadł deszcz lub śnieg. Opadając ogrzewa się o około 1°C na każde 100 m. Ten opadający, suchy prąd powietrza nazywamy wiatrem halnym. Gdy wieje halny, temperatura może się podnieść nawet o 10-20°C w ciągu kilku godzin. Powietrze staje się świeże i suche, a niebo ma kolor intensywnie niebieski. Na początku pojawiają się wrzecionowatego kształtu chmury kłębiaste (zdjęcia poniżej), które dość szybko zmieniają kształt na skutek falowego ruchu mas powietrza.
W górach po stronie nawietrznej, w którą skierowany jest prąd powietrza, niebo pokryte jest chmurami i pada, podczas gdy po zawietrznej jest ciepło i słonecznie. Amatorzy sportów zimowych nie przepadają za halnym, gdyż pod jego wpływem śnieg może stopnieć w ciągu jednej nocy. Gdy wieje halny, mogą wystąpić niekorzystne warunki biometeorologiczne. Typowe objawy to: rozdrażnienie, trudność z koncentracją uwagi, migrena i zaburzenia snu.

Schemat powstawania halnego




Ściana fenowa



Wrzecionowate chmury kłębiaste

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-15, 10:55   

Gerlach (Gerlachovsky Stit) - najwyższy szczyt Tatr (2655 m n.p.m.). Masyw Gerlacha jest znacznie obszerniejszy niż góra, od której masyw zawdzięcza swoją nazwę. Masyw Gerlacha skierowany jest na południe od głównego ciągu Tatr. Gerlach jest najwyższym szczytem, nie tylko Tatr, ale i całych Karpat jak również jest najwyższym szczytem pomiędzy Alpami a Kaukazem. Gerlach otaczają piękne doliny takie jak: Dolina Batyżowiecka, Kacza i Wielicka. Masyw Gerlacha jest podzielony na dwa główne ciągi gór. Są nimi: Zadni Gerlach (2637m n.p.m. i Gerlach (2655m n.p.m.). Najwyższy szczyt Karpat nazywany jest również Wielkim Gerlachem. Gierlach jest osobnym pasmem górskim należącym do Tatr, które rozgałęzia się w punkcie zwanym Zadnim Gerlachem. Cały masyw kieruje się w stronę południowego wschodu. Za granicę (początek) masywu Gerlacha uznaje się Przełęcz Tetmajera (2590m n.p.m.).

Temperatura roczna na szczycie waha się w granicach około -6°C, przez co można spotkać tam niewiele gatunków roślin. Mając tak trudne warunki do życia jedynie około dwudziestu gatunków roślin zaakceptowało to środowisko. Są to między innymi boimka dwurzędowa, dzwonek wąskolistny, piewiosnka maleńka i dzwonek alpejski.

Długo zastanawiano się, który szczyt tatrzański jest najwyższy. Początkowo uważano, że Krywań jest najwyższy, a potem Łomnica. Dopiero pomiary z okresu 1837-1838 rozwiały wszelkie wątpliwości czyniąc Gerlacha Królem Karpat. Zmiana Króla Gór spowodowała przybywanie licznych grup turystów, co przyczyniło się do założenia zabezpieczeń na dwóch niegdyś wytyczonych ścieżkach (drogach) w postaci klamer i łańcuchów. Geneza nazwy Gerlach nie jest jednoznaczna. Wielu jednak mawia, że powstała od wsi położonej na Spiżu - Gerlachów, jednak należy pamiętać, że w latach 1949 - 1957 nazywano go Stalinov Stit. Gerlach jest również nazywany Królem Tatrzańskim lub po prostu Król Tatr, Król Karpat. Na południowych zboczach można zaobserwować piękny kocioł lodowcowy.

Kto zdobył pierwszy Gerlach? Na to pytanie bardzo trudno odpowiedzieć, Pierwszego wejścia dokonali prawdopodobnie Z. Bośniacki i W. Grzegorzek 11 sierpnia 1855, ale inne źródła podają, że byli to Janusz Chmielowski i Jędrzej Wala mł. 24.08.1895, a jeszcze inne. że podczas polowania na kozice pierwszego zdobycia szczytu dokonał Johann Still z czterema współuczestnikami tego polowania w 1834 roku. Na pewno pierwszego zimowego wejścia dokonał zespół polsko-węgierski Janusz Chmielowski, Károly Jordán i Klemens Bachleda dnia 15 stycznia 1905. A. Hefty i Gyula Komarnicki 9.02.1913.

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-15, 14:27   

Verseau85 napisa/a:
poszept, a wszystko pisałeś sam ?? :-) bo to, że ciekawe to bez dwóch zdań :-)


szukam, czytam, daje na forum...


Szalone pomysły

Tatry jako miejsce szczególne miały wyjątkowe szczęście do szczególnie niedorzecznych pomysłów. Warto wymienić chociażby kilka dodając, że pomysłodawcy traktowali je najzupełniej poważnie.
Na przykład w 1902 r. powstał projekt zabudowania kolejki zębatej na Przełęcz Świnicką w celu eksploatacji tamtejszych różowych granitów. Na zboczach Kościelca chciano wykuć grobowiec dla wieszcza narodowego Juliusza Słowackiego lub tez umieścić tenże grobowiec na wyspie na Czarnym Stawie Gąsienicowym. Powstał też zamysł zbudowania na stokach Żabiego nad Morskim Okiem pomnika - kaplicy na cześć zasłużonego dla Zakopanego i Tatr hrabiego Zamoyskiego. Przed wojną rzucono myśl, by wybudować szosę wiodącą przez Przełęcz Tomanową - największe obniżenie w grani głównej. Chciano też przedłużyć szosę z Morskiego Oka do Dolinki za Mnichem i dalej przez Wrota Chałubińskiego do Doliny Koprowej. Istniały również pomysły zatopienia Doliny Pięciu Stawów i budowy wielkiej hydroelektrowni w Dolinie Roztoki. Należy także wspomnieć o projekcie wzniesienia opery górskiej w Dolinie Białego oraz o planach przedłużenia "ceprostrady" ze Szpiglasowej Przełęczy granią aż na Kasprowy.
Jeszcze niedawno na łamach prasy ktoś proponował nocną iluminację północnych zboczy Giewontu, zupełnie poważnie rozważano pomysł zlokalizowania miejskiego wysypiska śmieci Zakopanego na terenie TPN w Brzezinach. Dość kontrowersyjny wydaje się współczesny pomysł stworzenia "kolorowego zawrotu głowy", czyli bardzo znacznej rozbudowy infrastruktury narciarskiej w rejonie Kasprowego Wierchu.
W latach pięćdziesiątych, strzegące bardzo ważnej granicy wojsko, mierzyło z automatów do taterników wspinających się w rejonie Morskiego Oka. Organizowano na terenie Tatr rajdy samochodowe (na szosie do Morskiego Oka),treningi kajakarzy (w Pięciu Stawach - przed olimpiadą w Meksyku) i masowe "spędy" w rodzaju Rajdu Lenina.
Na szczęście zazwyczaj zwyciężał jednak zdrowy rozsądek i troska o zachowanie przyrody tatrzańskiej.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
martiana 



Wiek: 36
Doczya: 22 Lut 2010
czyli 5174 dni temu

Posty: 299
Tematy: 8
Otrzyma 7 piw(a)
Skd: Murzasichle
Wysany: 2010-04-15, 20:36   

Mi się ostatnio udało wał związany z halnym wiatrem sfotografować w Wielką Sobotę ;)
Od razu mówie, zdjęcie duże nie przerobione nic a nic ;)
http://emurzasichle.pl/doprzerobienia/P1090592.JPG

Wał nad Tatrami jest bardzo charakterystyczny, zwiastuje ciepły wiatr z południa (czyli halny), ale po około 2-3 dniach występują opady deszczu.

--
edit: bo cos ten skrypt do wstawiania url nie podzialal prawidlowo hmm
  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-16, 11:20   

Pochodzenie nazw tatrzańskich

Pochodzenie nazw szczytów, dolin, polan i innych miejsc w Tatrach ma bardzo wiele źródeł, jednak etymologii sporej ilości nazw do dziś nie udało się do końca wyjaśnić. Nazwy tatrzańskie pochodzą najczęściej:
#
od okolicznych miejscowości np. Bobrowiec - od doliny niedaleko wsi Bobrów, podobnie Mięguszowieckie Szczyty poprzez dolinę od miejscowości Mieguszowce na Spiszu;

#

od nazwisk góralskich należących najczęściej do pierwotnych właścicieli poszczególnych polan, hal - np. Hala Gąsienicowa od rodu Gąsieniców, a Jarząbczy Wierch - poprzez halę, od rodu Jarząbków;
#

od kształtów grzbietów, skał itp. - Mnich, Żabia Lalka, Chłopek, Sowa, Kogutki;
#

od wypadków i innych wydarzeń: np. Pościel Jasińskiego - kiedyś miał tam ponoć nieprzewidziany biwak niejaki kapitan Jasiński, Żleb Drege'a - od nazwiska pierwszego turysty, który w nim zginął, Komin Świerza ...
#

od rosnącej w okolicy roślinności; np. Przełęcz Liliowe - od góralskiego lelija oznaczającego zapewne pełnik siedmiogrodzki, który dziś jest w okolicach przełęczy dość mocno wyniszczony przez ludzi, Czerwone Wierchy i Czerwony Wierch w okolicach Łopaty - od rudziejących jesienią dywanów situ skuciny, Żółta Turnia - od żółtego porostu Acarospora oxytona na jej zboczach,
#

od barw skał, np. Czerwona Ławka, barwy tafli jezior np. Zielony Staw Gąsienicowy, Czerwony Stawek, Czarne Stawy itp.
Niektóre nazwy zostały wprowadzone w okresie eksploracji Tatr, po czym na dobre się zadomowiły, np. nazwę Orla Baszta wymyślił w 1901 r. poeta Franciszek H. Nowicki, a Siwą Przełęcz i Siwe Sady wprowadził Zaruski w 1910 r.
Inne nazwy powstały na fali młodopolskiej egzaltacji i nie mają większego związku z Tatrami, np. Brama Kantaka, Skała Jelinka, Wodogrzmoty Mickiewicza.
Najnowsze, slangowe nazwy nadawane są najczęściej mniejszym obiektom, głównie przez taterników i wśród nich powszechnie znane, lecz nie spotkacie ich na żadnej mapie - np. szczyty Czołówka Mięgusza, Ministrant; kominy - np. Komin Pokutników, Komin z Dziurami; zachody - np. Zachód Grońskiego, Zachód Pilotów oraz drogi taternickie, których nazwy wiążą się z nazwiskami autorów pierwszych przejść - np. Filar Staszlana w Granatach czy lewy i prawy Hajdukiewicz na Giewoncie.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-16, 13:41   

Ludzie gór

Tutaj znajdzie się miejsce dla osób, o których nie można zapomnieć. Osób związanych z Tatrami, osób które próbowały je poznać i opisać. Ale również miejsce dla najsłynniejszych polskich alpinistów, którzy przeważnie swą przygodę z górami rozpoczynali w Tatrach.

Klemens (Klimek) Bachleda (1849 - 1910)
- legendarny przewodnik tatrzański nazywany "królem przewodników", uczestnik i inicjator wielu pierwszych wejść, w tym także zimowych, na szczyty tatrzańskie. Jeden z pierwszych członków TOPR. Zginął na urwiskach północnej ściany Małego Jaworowego Szczytu w czasie akcji ratunkowej śpiesząć na pomoc rannemu taternikowi.



Walery Goetel (1889 - 1972) - geolog, taternik, działacz na polu turystyki i ochrony przyrody. Jeden z najaktywniejszych działaczy TT i organizacji taternickich, współtwórca TPN i przewodniczący jego rady. Autor licznych prac i artykułów dotyczących swojej rozległej działalności. Jego imieniem nazwano schronisko "Ornak".


Jan Gwalbert Pawlikowski (1860 - 1939) - ekonomista, historyk literatury, taternik i jeden z czołowych działaczy Towarzystwa Tatrzańskiego. Należał do pierwszych i najbardziej wytrwałych propagatorówochrony przyrody tatrzańskiej. Jego imieniem nazwano niegdyś trzy jaskinie w Dolinie Kościeliskiej: Mylną, Obłazkową i Raptawicką, dzisiaj funkcjonuje jedynie nazwa Okna Pawlikowskiego w jaskini Obłazkowej.



Walery Eliasz - Radzikowski (1841 - 1905) - malarz, autor przewodnków po Zakopanem i Tatrach, wielki popularyzator Tatr i Zakopanego. Jeden z założycieli i najaaktywniejszych działaczy TT. Również syn Walerego, Stanisław należał do aktywnych turystów, był też autorem licznych publikacji dotyczących Tatr i Podtatrza. W uznaniu zasług TT nazwało w 1905 r. Zawiesistą Turnię w Dolinie Miętusiej - Turnią Eliasza lub Turnią Eliaszową.



Stanisław Staszic (1755 - 1826) - uczony, działacz polityczny, filozof, organizator nauki. W pierwszych latach XIX w. prowadził w Tatrach badania naukowe z zakresu geologii, botaniki, zoologii i etnografii, opublikowane w słynnym dziele O ziemiorodztwie Karpatów i innych gór i równin Polski (1815). Uważany za "ojca polskiego taternictwa", dokonał waznych wejść turystycznych m.in. na Łomnicę, Krywań, Sławkowski Szczyt. Jego imieniem nazwano okresowy staw w Dolince za Mnichem i ulicę w Zakopanem.



Ludwik Zejszner (1805 - 1871) - geolog, jeden z czołowych badaczy Tatr i Karpat, który jako pierwszy odkrył w Tatrach ślady dawnych zlodowaceń. Prowadził również pomiary wysokości, badania hydrograficzne, klimatyczne i etnograficzne. Jego imieniem nazwano pierwsze schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.



Wawrzyniec Żuławski (1916 - 1957) - kompozytor,literat,jeden z czołowych taterników lat 1935 - 1950, autor wielu trudnych przejść tatrzańskich i alpejskich. Był czynnym ratownikiem i niezwykle aktywnym działaczem a także organizatorem powojennego ruchu wysokogórskiego, autorem poczytnych książek o tematyce wspinaczkowej i ratownictwie. Zginął w lawinie na stokach Mt. Blanc du Tacul w Alpach w czasie poszukiwań zaginionego przyjaciela. Jego imieniem nazwano Dom Pracy Twórczej ZAIKS-u w Zakopanem.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-16, 20:02   

Halny stulecia z 6 maja 1968 r. Mimo, że na przestrzeni lat w Tatrach wiały wielokrotnie huraganowe wiatry, łącznie z tym który poważnie spustoszył lasy w słowackich Tatrach Wysokich 19 listopada 2004 r., zwanym przez naszych południowych sąsiadów Velkou Kalamitou (wielki pował), ciągle najsilniejszym wiatrem jaki udało się zmierzyć w Tatrach był ten z maja 1968 r.
Wówczas to na klasyczny halny o prędkości 30 - 50 m/s nałożył się niskotroposferyczny prąd strumieniowy w rezultacie czego, wiatr osiągnął 6 maja 1968 r. pomiędzy godziną 16.00 - 18.00 huraganową prędkość 80 m/s, czyli 288 km/h. Owczesny pracownik meteorologiczny na Kasprowym Wierchu Apoloniusz Raiwa, wychodząc dokonać pomiaru na taras trzymał się mocno poręczy, dodatkowo asekurując się liną taternicką przywiązaną do kaloryfera. Wicher porywał z ziemi kamienie wielkości pięści i ciskał nimi nad budynkiem oberwatorium. Poza tym wichura porwała olbrzymie deski, przygotowane pod budowę wyciągu krzesełkowego na Goryczkowej i przerzuciła je wszystkie przez grań do Doliny Gąsienicowej.
Żywiołowi towarzyszyło pojawienie się trąby wodnej w Dolinie Gąsienicowej, która wyssała część wody z jednego ze stawków i ruszyła w kierunku Kościelca. Tam rozprysnęła sią w okolicach jego zachodniej ściany.
W samym Zakopanem, gdzie halny zwykle nie jest bardzo odczuwalny, wiatr osiągał prędkość 45 m/s, czyli 162 km/h i zrywał dachy domów. W lasach tatrzańskich spowodował ogromne straty, szacuje się, że przewrócił ponad pół miliona drzew.
Dodatkowo podczas tego halnego wilgotność powietrza spadła do poziomu 23 %, czyli takiego, którego się nie notuje nawet na Saharze.


Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-16, 20:08   

Dębik ośmiopłatkowy Ta niska na 2 - 10 cm krzewinka arktyczna przywędrowała do nas w ostatniej epoce lodowcowej i w Tatrach znalazła sprzyjające warunki klimatyczne do rozwoju.
Dębik ośmiopłatkowy (dryas octopetala), bo o nim mowa, ma duże białe kwiaty w większości ośmiopłatkowe i żółty środek. Jego mocne, zdrewniałe, pokładające się łodygi, wypuszczają korzenie sięgające głębokości 2 m pod ziemią. Liście podobne kształtem do liści dębu (stąd nazwa), są eliptycze, twarde i skórzaste. Dębik występuje na wapiennych skałach i piargach, a więc głównie w Tatrach Zachodnich. Jest rośliną bardzo żywotną i odporną na srogie warunki panujące wysoko w Tatrch. ?ródła podają okres kwitnienia od czerwca do lipca, jednak osobiście widziałem kwitnące dębiki na początku października. Ten samotny dębik na zdjęciu upodobał sobie wystawioną na wiatry stromą grań Bobrowca w Tatrach Zachodnich. Zdjęcie zostało zrobione w ostatnich dniach września, kiedy w Tatrach niemal nie ma kwiatów z wyjątkiem goryczek trojeściowych i goryczek orzęsionych. Te jednak są ukryte w niższych, zadrzewionych partiach Tatr. Inną osobliwością rośliny jest wiek, którego potrafi dożyć - ponad 100 lat.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-16, 21:26   

Zbliża się zima, a w Zakopanem na Bachledach znany kolekcjoner nart i sprzętu sportowego Mieczysław Król-Łęgowski szykuje swoje narty do kolejnych wystaw.

W sumie ma już w swoich zbiorach ponad 140 par nart, w tym wiele unikalnych. Łęgowski posiada między innymi przeglądową i reprezentatywną kolekcję nart skokowych, od tych z lat 20., przez drewniane "Turnie" z lat 50. (były produkowane w Zakopanem w wytwórni przy ul. Kasprusie), słynne enerdowskie skokówki "Poppa" (skakał na nich mistrz olimpijski z 1972 r. Wojciech Fortuna) czy wreszcie narty skokowe, na których reprezentował barwy Polski słynny skoczek z Zębu, olimpijczyk 1976 i 1980 - Stanisław Bobak. Kolekcję dopełniają współczesne narty skokowe, pozyskane dzięki uprzejmości Marka Pacha z Wisły Zakopanem. - Ostatnio otrzymałem także skokówki, na których startował Tadeusz Bobak, który miał ciężki upadek na Wielkiej Krokwi, a także świetny stylista skoków w latach 70. Adam Krzysztofiak - mówi Król-Łęgowski.

W jego muzeum wiosną tego roku gościem był Adam Małysz. Z przyjemnością oglądnął tę kolekcję a na koniec podpisał się na elanach. Ta niesamowita kolekcja to nie tylko narty skokowe. Tak samo można oglądać kilkanaście rodzajów nart biegowych, począwszy od hikorowych biegówek Bujaka czy Zubka, poprzez świetne narty z wytwórni Esko Järvinena w Finlandii, także biegówki, które ofiarowała mu była zawodniczka AZS Stanisława Pradziad (na nich startowała), metalowe włoskie biegówki "Rotefella", i współczesne plastikowe narty biegowe. Pozyskuje narty w różny sposób.

- Pewną parę wyszperałem w górskim szałasie. Były przesiąknięte dymem, dosłownie uwędzone. Kilkadziesiąt lat wisiały na ścianie. Podejrzewam, że pochodzą z wytwórni Kazimierza Schielego i pomagały kurierom przedostać się przez Tatry - mówi kolekcjoner.

Ostatnie nabytki to narty z wiązaniami biegowymi "Bror With" (norweskie), z lat 20., narty z wytwórni Stanisława Zubka (słynne w całej Polsce "zubki") plastikowe oraz kolekcja zdjęć poświęconych karierze sportowej znanego skoczka, reprezentanta Polski Janusza Zalotyńskiego. Król-Łęgowski wciąż szuka nart gdzie się da, na strychach i stryszkach całego Podhala. - Moje wszystkie narty jeżdżą - mówi z nieukrywaną dumą.

W dwóch pokojach na parterze i w piwnicy swojego domu prezentuje najbardziej wartościowe deski z kolekcji. Można je zobaczyć po wcześniejszym umówieniu. Posiada także bogaty zbiór nart zjazdowych, a ponadto kijków narciarskich od "bambusa" (kija alpejskiego), poprzez kijki tonkinowe, bambusowe, łyżew, sanek sportowych i wszelakiego drobniejszego sprzętu, związanego z "białym szaleństwem" (jak foki, plecaki, czekany, liny, haki itd.). Do tego: smary, odznaki sportowe, a także bogata kolekcja zdjęć różnych zawodników, związanych z historią polskiego narciarstwa. Swoistą ozdobą muzeum są kute, metalowe rzeźby, które sam wykonał. Wiele z nich przedstawia wybitnych zakopiańskich narciarzy: Wojciecha Fortunę, Andrzeja "Ałusia" Bachledę, Józefa Łuszczka, Jagnę Marczułajtis czy trenera biegaczy Janusza Kobylańskiego.

Ostatnio zajął się opracowaniem swojego zbioru nart. Fotografuje je, opisuje fachowo, a stał się już znawcą, jeśli chodzi o narty drewniane. Marzy, by w powstałym w Zakopanem Muzeum Narciarstwa kiedyś pokazać swoje zbiory. I pewnie mu się uda, bo widać w tych nartach wielką pasję Mieczysława Króla-Łęgowskiego.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
martiana 



Wiek: 36
Doczya: 22 Lut 2010
czyli 5174 dni temu

Posty: 299
Tematy: 8
Otrzyma 7 piw(a)
Skd: Murzasichle
Wysany: 2010-04-16, 23:45   

Szkoda, że nie wspomniałeś o współczesnych bohaterach gór.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-17, 09:45   

Zakopane zamieszkiwało w ostatnich stu latach wielu niepospolitych ludzi - znanych artystów, polityków, sportowców. To również dzięki nim Tatry i Podtatrze stanowią niezwykły świat, do którego wciąż się wraca.

Zakopiański dom Marusarzów


Wśród współtwórców niezwykłej legendy tego regionu jest też zmarły przed dziesięciu laty Stanisław Marusarz, jeden z najwybitniejszych polskich narciarzy, wielki sportowiec, czterokrotny olimpijczyk (1932, 1936, 1948, 1952), wicemistrz świata w skokach (1938) i 25-krotny mistrz Polski (1931-52) w takich konkurencjach, jak: zjazd, kombinacja alpejska, kombinacja klasyczna, skoki, sztafety. Był trenerem wielu pokoleń polskich narciarzy i jednym z bohaterów II wojny światowej, dwukrotnie odznaczonym Krzyżem Walecznych (jako kurier tatrzański został aresztowany przez gestapo i skazany na śmierć, wsławił się brawurową ucieczką z więzienia krakowskiego na Montelupich) - słowem, człowiek pełen pasji życia i rozlicznych talentów, o rzadkim uroku i charyzmie. Jego imieniem została nazwana skocznia narciarska na Dużej Krokwi w Zakopanem.


Dom Stanisława Marusarza był zawsze jak góralska watra przyciągająca swym blaskiem - otwarty dla przyjaciół i życzliwy przybyszom z kraju i ze świata. Dzisiaj, pełen wspomnień, jest ciągle domem żywym. Mieszka tu jedna z córek Stanisława Marusarza - Magdalena - razem z rodziną.

- W miejscu, gdzie stoi dom, kiedyś było pole moich dziadków - wspomina pani Magdalena. - Pamiętam kopki suszącego się siana, rozległy widok na góry i piękny dorodny las - zaczarowane miejsce mojego dzieciństwa. Wtedy niewiele tu było domów...

Dzisiaj jest ich pełno, na szczęście nie zdołały przesłonić widoku na pasmo Gubałówki. Las nie jest już jednak ten sam: zaśmiecili go i zadeptali uczestnicy licznych wycieczek, a wypalona co krok trawa świadczy o licznych odbywających się tutaj hucznych biesiadach przy ognisku. Jednak dom rodziców pani Magdaleny wciąż trwa. Wespół z innymi przedstawicielami drewnianej architektury - licznymi w Zakopanem i okolicach - jest świadectwem mistrzowskiego opanowania fachu przez miejscowych budarzy, potwierdza także zalety sosnowo-świerkowego budulca.



Z widokiem na Gubałówkę i Giewon
t

Dom zaczęto wznosić w 1955 roku. Autorką projektu była żona słynnego narciarza pani Irena Marusarzowa - architekt z zawodu. Budowa nie trwała długo i już po sześciu miesiącach od jej rozpoczęcia rodzina Marusarzów mogła się wprowadzić do pachnącej świeżym drewnem siedziby.

Budynek ma ładne proporcje: osadzony zgodnie z miejscową tradycją nisko przy ziemi skutecznie opiera się wiatrowi dującemu tu często z wielką siłą. Zbudowany z sosnowych płazów, z dwuspadowym dachem, kryty jest gontem. Jego projektantka, respektując podstawowe zasady miejscowego budownictwa, pozwoliła sobie na twórcze ich rozwinięcie. Ponieważ największym walorem domu jest rozciągający się wokoło widok na okoliczne góry, zastąpiła małe okna typowe dla góralskiej chałupy wielkimi przeszkleniami otwierającymi się w kierunku rozległej panoramy Gubałówki i sąsiadujących z nią wierzchołków.

Również wnętrza zostały potraktowane niestandardowo. Pani Irena zdecydowała się bowiem zrezygnować w parterowej części domu z tradycyjnego podziału na izby i z otwartej przestrzeni dziennej domu wydzieliła jedynie kuchnię. W ten sposób w połowie lat 50. powstał pod Tatrami dom o niemal współczesnej formie; awangardowy nawet, zważywszy na panującą wówczas powszechnie - nawet pod Tatrami - modę na zupełnie inną architekturę.

Przedłużeniem pokoju dziennego był połączony z nim gabinet Stanisława Marusarza, stanowiący rodzaj otwartego na salon aneksu. To tu mistrz ustawiał zdobyte puchary, medale i odznaczenia. Tu wiszą też pamiątkowe przedwojenne zdjęcia, a także wielki olejny portret pana Stanisława.

Mieszkalne poddasze projektantka urządziła już tradycyjnie: znalazły się tu pokoje dzieci Stanisława Marusarza - dwóch córek i syna - a także jej pracownia.

- O ile mnie pamięć nie myli - opowiada obecna pani domu - większość zamierzeń rodziców została w tym domu zrealizowana. Zabrakło jedynie planowanego potężnego drewnianego słupa przy schodach, który miał być ozdobiony rzeźbami znakomitego zakopiańskiego twórcy Antoniego Rząsy. Rodzicom po prostu nie starczyło pieniędzy na jego zamówienie.

Narciarzem się bywa, góralem się jest

Nie tylko narty liczyły się w życiu Stanisława Marusarza. Jak przystało na prawdziwego gospodarza, bardzo dbał o swój dom, a także o przydomowy ogród.

- Wszystkie drzewa, które tak pięknie tu wyrosły, sadził mój tata - wspomina córka. - Przywoził kosówki wyrwane przez lawiny i różnego rodzaju rośliny spod regli, którym groziło zniszczenie. Opiekował się nimi z niezwykłą czułością, jak chorymi dziećmi, którym za wszelką cenę trzeba przywrócić zdrowie.

W głębi ogrodu słynny narciarz założył pasiekę z własnoręcznie zbudowanymi ulami. Budował także kurnik - wprawdzie kury mieszkały w nim krótko, ale pozostał zgrabny budyneczek, który niedawno pokryto gontem. Jak wspomina córka, ostatnim budowlanym przedsięwzięciem Stanisława Marusarza było skonstruowanie daszku nad wejściem do domu. Kiedy go wznosił, miał już przeszło 80 lat.

- Ojciec i mama bardzo lubili ten dom, a dla nas, dzieci, była tu cudowna, zaczarowana kraina - opowiada pani Monika. - Mieliśmy swoje tajemnice w gąszczu krzewów, a zimą budowaliśmy igloo i tunele w śniegu. Żyliśmy w otoczeniu nieskażonej jeszcze wówczas przyrody, w samotnie stojącym domu pobudzającym wyobraźnię, z widokiem na Gubałówkę, Giewont i Tatry Zachodnie. A jednocześnie byliśmy wśród swoich, w centrum historycznego Zakopanego: nieopodal przebiegała "droga do Daniela", a za górką, tam, gdzie jest dojście do doliny Strążyskiej, mieszkali rodzice taty.

Zmiana warty przy rodzinnym ogniu

Do rodzinnego domu pani Magdalena powróciła na zaproszenie rodziców, kiedy jej pierworodny syn miał trzy lata. Młodzi małżonkowie zamieszkali ze swoim dzieckiem na poddaszu. A że historia lubi się powtarzać, pani Magdalena, podobnie jak ojciec, za partnera życia wybrała sobie architekta. To on przejął od teściowej pałeczkę i zabrał się za dostosowywanie domu do współczesnych potrzeb rodziny. Początkowo były to niewielkie zmiany umożliwiające młodym samodzielne funkcjonowanie w domu rodziców. Pracownia pani Ireny stała się minipokojem dziennym, a na miejscu dawnego pokoju brata urządzono kuchnię. Do większych przeróbek doszło jednak dopiero po śmierci rodziców (w 1993 roku zmarł Stanisław Marusarz, rok później jego żona).

- Początkowo nawet nie schodziliśmy na dół. Tak trudno było się nam pogodzić z tym, że rodziców już nie ma - wspomina pani Magdalena. - Z czasem zaczęliśmy jednak zmieniać dom po swojemu.

Na początek przebudowana została łazienka. Wymieniono wszystkie instalacje, wyposażono pomieszczenie w nowoczesne urządzenia sanitarne. Następnie gospodarze przystąpili do przekształcania kuchni. Po pierwsze, włączono ją do przestrzeni dziennej domu, usuwając dzielące je ściany i zajmujący bardzo dużo miejsca piec. W miejsce dawnej ścianki powstała ażurowa drewniana konstrukcja z blatem i towarzyszącymi mu wygodnymi siedzeniami. Pomieszczenie za kuchnią, które pierwotnie miało służyć jako mieszkanie niani, a potem było zaciszną sypialnią pani Marusarzowej, stało się sypialnią państwa Gądków. Młodzi właściciele powiększyli także balkon na poddaszu, nadając mu charakter zadaszonego tarasu. Jednak największą zmianą w bryle domu było wzniesienie pracowni malarskiej dla pani Magdaleny. Powstała ona nad rozbudowanym garażem, który powiększono tak, by dało się w nim ustawić dwa samochody.

Z szacunkiem dla przeszłości

Pracownia jest obszernym, jasnym pomieszczeniem. O jej uroku decyduje zachowany i wyeksponowany we wnętrzu fragment starej połaci dachu, który pierwotnie od tej strony domu schodził prawie do samej ziemi. Kontrast gładko tynkowanej, białej ściany i szorstkiej faktury pociemniałego z upływem czasu drewnianego gontu daje bardzo piękny efekt. Jest też świadectwem poszanowania pierwotnej koncepcji domu, wymownym śladem jego historii.

Jak przyznaje pani Magdalena: - Chyba dziewięćdziesiąt procent tego, co tu zostało zrealizowane, to pomysły Krzysztofa, który wychował się obok tartaku. Fascynacja drewnem, zachwyt potęgą sosen ciętych na płazy i ich naturalnym surowym pięknem zostały mu do dziś.

Zawodowy kunszt pana domu docenili również profesjonaliści. Przebudowany przez niego dom Stanisława i Ireny Marusarzy znalazł się w roku 2002 w gronie budynków nominowanych do nagród w konkursie architektonicznym "Zakopane na przełomie wieków". Krzysztof Gądek w tym samym konkursie zdobył nagrodę za realizację budynku mieszkalnego w Kościelisku na Szeligówce.

Atmosfera tego domu, zawsze pełnego ciekawych ludzi, sprzyjała rozwojowi talentu córki Stanisława Marusarza. Dziś pani Magdalena jest cenionym twórcą obrazów malowanych na szkle i wraz z mężem współtworzy artystyczno-intelektualne środowisko Zakopanego.

Prezydent RP Lech Kaczyński nadał za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, za osiągnięcia sportowe oraz działalność na rzecz sportów zimowych Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski pośmiertnie „polskiemu królowi nart z Zakopanego” Stanisławowi Marusarzowi.

Order z rąk Prezydenta odebrały córki Barbara Borgula, Magdalena Marusarz Gądek i wnuczka Maria Marusarz.

W uroczystości udziałwzięła młodzież i grono pedagogiczne z Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego im. Stanisława Marusarza w Zakopanem, Józef Łuszczek medalista Mistrzostw Świata w biegach narciarskich, Janusz Majcher burmistrz Zakopanego oraz Kapela Góralska z Zaskala i Szaflar z Panem Franciszkiem Obrochtą.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-17, 09:54   

Laureat Nagrody Honorowej "Lutetia 2005" - Wincenty Galica


Laureatem tegorocznej Nagrody Honorowej "Lutetia 2005" przyznawanej przez Stowarzyszenie Autorów, Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie (APAJTE) został dr Wincenty Galica z Zakopanego - za wieloletnią działalność społeczną i godną naśladowania postawę patriotyczną.



Sylwetkę Wincentego Galicy opisał w swojej książce "Historia filozofii po góralsku" ks. prof. Józef Tischner.

O Podhale moje!
Ty blizso Ojcyzno
Ty moja najdrozso
Na świecie kraino.

O Podhale moje!
Ty kwietny ogrójcu,
Tęskniem jo ku tobie
Jako syn ku ojcu.

Jako syn ku ojcu
Jak dziecko ku matce,
Nieraz, serce gorzko
za tobą zapłace.

I choćbym był gdziesi
Jaz na krańcu świata,
Dusa mi ku tobie
Promieniami wzlata.

A jak się gdzieś w dali
Me ciało rozleci,
Wróci na Podhale
Choć dusa po śmierci...

(Gen. Andrzej Galica)

Galica Wincenty
(nr obozowy 27164)


Urodził się 29 października 1916 r. w Zakopanem. Szkołę powszechną ukończył w Poroninie, Gimnazjum Ogólnokształcące w Zakopanem. Podczas kampanii wrześniowej w stopniu plutonowego podchorążego jako dowódca 1. plutonu 5. kompanii 1. P.S.P. uczestniczył w potyczkach pod górą Chełm koło Grybowa, w Libuszy obok Bierzy, w Krośnie, obok Mościsk, w Lasach Janowskich, na Hołosku koło Brzuchowic. W okolicy Lwowa został wzięty do niewoli sowieckiej, z której trzykrotnie uciekał. 1 października podczas obławy w lasach grybowskich dostał się do niewoli niemieckiej. Podczas transportu kolejowego do Stalagu w Lamsdorf uciekł z wagonu w okolicy Mszany Dolnej.
Od stycznia 1940 r. działał w ruchu oporu w zmilitaryzowanej służbie łączności przez południową granicę Polki z bazą w Zakopanem innymi słowy był łącznikiem-kurierem na odcinku Zakopane-Kraków-Warszawa. Jednocześnie współpracował z Włodzimierzem Szycem ps. „Biegacz” z Warszawy i hrabianką Krystyną Skarbek Giżycką ps. „Cristine Grandwill” przy przerzucaniu przez Zakopane do Budapesztu lotników angielskich, wykupionych z niemieckich obozów jenieckich.

11 sierpnia 1941 r. został aresztowany przez gestapo W Poroninie. Przebywał w więzieniach: „Palace” w Zakopanem, w Tarnowie, a następnie w obozach koncentracyjnych KL Auschwitz (nr obozowy 27 164, 24.03. – 9.06 1942, pracował m. in. w komandzie budującym zakłady Buna Werke), KL Mauthausen-Gusen (nr obozowy 274, 9.06.-16.10. 1942), KL Sachsenhausen (nr obozowy 51241, 19.10.1942 – 3.05.1945). 3 maja 1945 r. został wyzwolony w okolicy Schwerina przez żołnierzy kanadyjskich. W latach 1946-52 studiował na wydziale lekarskim Akademii Medycznej w Krakowie. W latach 1952-55 praca w Instytucie Onkologii w Krakowie potem do 1979 r. w pracowni radiologicznej w Zakopanem.

Wincenty Galica był współzałożycielem Związku Podhalan i pełnił w nim różne funkcje: członka zarządu, wiceprezesa i prezesa Zarządu Głównego. W 1970 r. włączył się czynnie do współpracy z red. Jerzym Waldorfem celem ostatecznego wykupu willi pn. „Atma” i przeznaczenie tejże na Muzeum Karola Szymanowskiego.
8 lipca 1972 r. wraz z ks. prob. Władysławem Curzycą zorganizował w Zakopanem wbrew zakazowi władz politycznych i administracyjnych uroczysty pogrzeb doczesnych szczątków śp. Heleny Sikorskiej (małżonki śp. gen. Władysława Sikorskiego).
W 1975 r. był inicjatorem i głównym organizatorem „Roku Orkanowskiego”. W latach 1985-86 brał czynny udział w pracach związanych z przewiezieniem doczesnych szczątków śpl. Kazimierza Przerwy Tetmajera i jego syna Stanisława do Zakopanego. W 1989 r. wybudował z własnych środków finansowych nagrobek granitowy na mogile matki Władysława Orkana – Franciszki Smreczyńskiej.

W latach 1993-94 wraz z Marianem Polaczykiem i Władysławem Szepielakiem urządził Muzeum Męczeństwa w willi „Palace”, byłej siedzibie gestapo w Zakopanem. W maju 2001 r. urządził prawie od nowa kolejną ekspozycję Muzeum „Palace” (poprzednią zniszczył były właściciel budynku).
Ks. prof. Józef Tischner opisał go w swoim dziele „Dzieje filozofii po góralsku” jako Hipokratesa (na drugiej pozycji).

Ważniejsze odznaczenia i nagrody:
- Krzyż oficerski Orderu Odrodzenia Polski nadany przez Prezydenta RP
- Lutetia 2005 – nagroda przyznana przez Stowarzyszenie Polskich Autorów, Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie z siedzibą w Paryżu7, za wieloletnią działalność społeczną i godną naśladowania postawę patriotyczną.
- Laureat dorocznej nagrody Burmistrza Miasta Zakopanego – 2003
- Registar of The Archives Yad Vashem The Holocaust Martyrs and Heroes Remambrance Authority – 2003
- Odznaka lotnictwa izraelskiego z napisem “With Gopliments. The Izraeli Air Force” – 2003
- Odznaka za zasługi dla Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i byłych więźniów politycznych – 1999
- Krzyż Armii Krajowej. Prezydent RP – 1997
- Odznaka Weterana Walk o Niepodległość – 1995
- Krzyż Oświęcimski. Rada Państwa – 1986
- Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Rada Państwa – 1982
- Odznaka Zasłużonego Działacza Kultury. Ministerstwo Kultury i Sztuki – 1981
- Odznaka Honorowego Członka Związku Podhalan – 1981
- Złota Odznaka za zasługi dla Zakopanego – 1978
- Medal Honorowy Muzeum Karola Szymanowskiego w Zakopanem – 1977
- Złoty Krzyż Zasługi. Rada Państwa – 1970
- Odznaka Grunwaldzka
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
poszept 



Doczy: 12 Mar 2010
czyli 5156 dni temu

Posty: 192
Tematy: 6
Otrzyma 6 piw(a)
Wysany: 2010-04-17, 10:03   

Gen. Mariusz Zaruski (1867-1941) - pionier żeglarstwa i wychowania morskiego, oraz równie wybitny taternik.

Postać niezwykła - fotografik, malarz, poeta i prozaik. Marynarz, żeglarz i podróżnik. Konspirator, zesłaniec, legionista, ułan, wreszcie generał Wojska Polskiego i adiutant Prezydenta RP. Taternik, grotołaz, ratownik, instruktor i popularyzator narciarstwa i turystyki górskiej. Założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Instruktor harcerski i wychowawca młodzieży. Przez całe życie poświęcał się intensywnej działalności państwowej i społecznej. Również przez całe życie intensywnie ćwiczył, zachowując wysportowaną sylwetkę do późnej starości.

Urodził się na Podolu. W czasie studiów na wydziale fizyko-matematycznym uniwersytetu w Odessie zetknął się po raz pierwszy z morzem. W czasie wakacji jako wolontariusz zaciągał się na różne statki i odbywał egzotyczne podróże na Daleki Wschód, do Syberii, Chin, Japonii, Indii, Egiptu i Syrii. Za działalność patriotyczną zesłany w 1894 r. do Archangielska, gdzie ukończył Szkołę Morską z tytułem Szturmana Żeglugi Wielkiej. Pod słowem honoru dostał pozwolenie na odbywanie podróży. W pierwszym rejsie na żaglowcu "Derżawa" popłynął przez Ocean Lodowaty do Norwegii z ładunkiem drewna i futer.

Pływał po morzach arktycznych jako kapitan na "Nadziei". Po odbyciu kary zsyłki powrócił na dwa lata do Odessy, by się ożenić i pojechał do Krakowa (1901-1906), gdzie ukończył malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych. Z powodu zdrowia żony przeniósł się (1907) do Zakopanego. Na wytyczaniu szlaków w Tatrach, szkoleniu przewodników i pracy w TOPR (inicjator i pierwszy naczelnik dzisiejszego GOPR-u) zastała go wojna. Był już wtedy znanym działaczem i publicystą, który doprowadził do tego, że zimowe Zakopane pod względem turystów dorównywało letniemu. Do Legionów wstąpił pociągając swoim przykładem wiele osób, w tym górali z TOPR-u, którzy przyzwyczaili się widzieć w nim swojego przewodnika. Odznaczony Virtuti Militari oraz kilkakrotnie Krzyżem Walecznych, karierę wojskową skończył jako generał brygady i adiutant prezydenta Wojciechowskiego.

W stan spoczynku przeszedł przed wypadkami majowymi 1926 roku. Na emeryturze poświęcił się całkowicie działalności propagandowej i organizacyjnej na rzecz zrozumienia przez Polaków wartości morza w aspekcie gospodarczym i moralno-politycznym. Propagował sport żeglarski i modę wśród elit gospodarczych i politycznych na yachting morski. Dążył do realizowania praktycznego morskiego wychowania młodego pokolenia. Wraz z Antonim Aleksandrowiczem zorganizował Yacht Klub Polski i wpłynął na zaopatrzenie go w pierwszy w kraju pełnomorski jacht, nazwany "Witeź. Był też pierwszym komandorem YKP. Z jego też inicjatywy powstała Liga Morska i Rzeczna (później Liga Morska i Kolonialna). Był faktycznym twórcą Komitetu Floty Narodowej (będącego do tej pory tylko niezrealizowaną, zapomnianą uchwałą sejmową) - z którego składek kupiono m.in. "Dar Pomorza". Był projektodawcą Inspektoratu Wychowania Morskiego Młodzieży. Zorganizował Morską Komisję Terminologiczną z udziałem przedstawicieli Akademii Umiejętności (dzisiejszy PAN), Marynarki i Uniwersytetów, która opracowała i wydała drukiem sześć zeszytów Słownika Morskiego polsko-angielsko-francusko-niemiecko-rosyjskiego.

W przedwojennej Polsce jednym z najaktywniejszych nurtów żeglarskich było harcerstwo. W 1929 r. po raz pierwszy Generał spotkał na kursie żeglarskim w Jastarni, na którym był głównym wykładowcą, grupę harcerzy. Odtąd jego losy bardzo silnie związały się z harcerstwem. Zaruski znany był z powiedzenia, że "W twardym trudzie żeglarskim hartują się charaktery". Realizując tą myśl objął w 1935 r. funkcję kapitana na szkunerze, który pierwotnie nazwano
"Harcerz", a który na życzenie Generała przemianowano na "Zawisza Czarny".

W tym czasie Zaruski zwyciężył w wyborach na prezesa Polskiego Związku Żeglarskiego, co stało się znaczącą cezurą w rozwoju polskiego żeglarstwa - zintegrowany został wielonurtowy ruch żeglarstwa harcerskiego, akademickiego, i klubowego, z ukierunkowaniem na żeglarstwo masowe, a szczególnie morskie.

Na "Zawiszy" Zaruski był już otaczany tak wielkim szacunkiem, że pomimo jego nalegań aby tytułować go kapitanem, młodzież powszechnie zwracała się do niego "Panie Generale". W latach trzydziestych sumiasty Generał był czołową postacią w polskim żeglarstwie, zaczynem wielu inicjatyw i niekwestionowanym autorytetem.

Ostatni rejs na "Zawiszy Czarnym" Zaruski kończył w 1939 roku. Niestety Generał świadomie zwlekał z wyruszeniem w przygotowany na sierpień 1939 r. kolejny rejs. Wierny swym zasadom, postanowił nie opuszczać ojczyzny w potrzebie, a mógł uratować i siebie, i załogę, i statek. Zmarł w czasie wojny, z dala od kraju, w więzieniu NKWD. Jesienią 1997 urnę z prochami

Zaruskiego złożono na Starym Cmentarzu w Zakopanem.

Zaruski napisał szereg wierszy i opowiadań taternickich, oraz opowiadań i wspomnień żeglarskich, a także całą masę odczytów, pogadanek i artykułów. Spośród kilku podręczników żeglarskich jego autorstwa, zasługuje na uwagę pierwszy w dziejach Polski (1904 r.) podręcznik żeglugi morskiej. Generał był również wielkim miłośnikiem koni, którym poświęcił kilkadziesiąt swoich wierszy.

Należy w tym miejscu wspomnieć również o żonie Generała Zaruskiego, Izabeli Kietlińskiej, która przez cały okres małżeństwa aktywnie i skutecznie wspierała jego działalność. Wydaje się, że postać Zaruskiego zasługuje na więcej miejsca w naszej świadomości, był człowiekiem o niespożytej energii, człowiekiem wielu pasji i powołań, człowiekiem, któremu udało się wiele po sobie zostawić i który miał wpływ na postawy wielu ludzi. - W Gdyni znajduje się Basen Jachtowy im. Zaruskiego, tamże jego pomnik.

- W Łodzi Park im. Zaruskiego (na Stokach) z obeliskiem Generała z napisem: "W hołdzie Generałowi Mariuszowi Zaruskiemu ludzie morza i tatr. Łódź, 1998 r."

- W Łodzi szkoła podstawowa nr 141 im. gen. M. Zaruskiego i tam znajduje się jego pokaźnych rozmiarów popiersie.

- Imię Generała nosi pływający po Bałtyku flagowy żaglowiec szkoleniowy LOK, drewniany kecz gaflowy zbud. 1939 w Szwecji na planach szwedzkiego jachtu szkolnego "Kaparen". Jest to jedyny zrealizowany jacht z zamówienia dziesięciu jednostek tuż przed wojną w Szwecji przez Ligę Morską i Kolonialną z przeznaczeniem na masowe morskie wychowanie młodzieży. Oczywiście inicjatorem zamówienia był Zaruski. Żaglowiec dotarł do Polski dopiero w styczniu 1946 r. W czasie wojny służył przejściowo organizacji Svenska Segler Skolan i szwedzkiej marynarce wojennej.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Nie moesz zacza plikw na tym forum
Moesz ciga zaczniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Statystyki wizyt
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - forum anime
Najlepsze Zakopane Forum
Pogoda Zakopane z serwisu

Tatry Forum