Jak chyba każdy zauważył dawno relacji z Tatr nie było, bo z racji pogody bywałem i błądziłem w mniejszych górkach, ale w końcu się udało... Po ponad miesięcznej przerwie w najpiękniejsze polskie góry powrócić
Pogoda wreszcie zapowiada się obiecująco więc plan na niedzielę może być tylko jeden. W rezultacie okazuje się, że w Zakopanem jestem już w sobotę, lecz z racji tego, że zapomniałem butów, potem jeszcze awarii ulega mój samochód... sobotnia wycieczka niestety mnie omija. Szkoda bo w sumie pierwszy raz zobaczyłbym w słońcu Rusinową Polanę i zdobył po raz pierwszy Gęsią Szyję No ale cóż, co się odwlecze to nie uciecze...
Udaje mi się jeszcze w sobotę dotrzeć do Zakopanego, zjadam obiadek w barze FIS ( nie polecam ) ale dobre i to po całym dniu męczarni. Po czym z dwójką towarzyszy udajemy się do Doliny Chochołowskiej do schroniska. Cała droga przebiega nam dosyć szybko bo niecałe 1,5 godziny w dodatku w ciemnościach. Przed 20:00 jesteśmy w schronisku, tam udaje mi się donieść jakieś napoje rozgrzewające, więc się rozgrzewamy i zaprawiamy przed dniem jutrzejszym i przed północą idziemy grzecznie spać Rano wstajemy nie za wcześnie (przynajmniej ja ) bo dopiero przed 8:00 ale dodam, że dzień wcześniej byłem po nieprzespanej nocy w pracy . Po śniadanku i przygotowaniu sobie herbaty na drogę, kilka minut po 9:00 udaje nam się nareszcie wyruszyć na szlak
Na początku wracamy się zielonym szlakiem w dół, aż w końcu dochodzimy do szlaku właściwego w kolorze czarnym na który też skręcamy. Na początku całkiem przyjazna i przyjemna ścieżka między drzewami. Po czym wychodzimy na fajną polankę:
Tam pierwsza przerwa ale trzeba iść dalej, więc też idziemy:
Potem trzeba przejść kolejny krótki lasek i zaczyna się już tylko otwarta przestrzeń w stronę Siwej Przełęczy.
Tam też w jednym miejscu drogi zaczynają się rozdwajać i nie wiedzieć dlaczego moi towarzysze pytają mnie: którędy idziemy ? Jak ja nigdy tamtędy nie szedłem i w dodatku wiadomo, że ja Tatr Zachodnich unikam jak ognia i zawsze jak jest możliwość to wybieram Wysokie . W dodatku jeszcze słuchają mojej rady i poszliśmy nie tam gdzie trzeba. Tam też odbyłem moją największą tego dnia karę, zapadłem się w śniegu jak nigdy. Po przeszło godzinie męczarni już nie wiele brakowało nam do Ornaku, ale Siwą Przełęcz już było dokładnie widać, tak też małym skrótem udajemy się w jej stronę, przez co tracimy ponad godzinę jak nie więcej. W końcu też trafiamy na właściwy czarny szlak i idzie się wyśmienicie. Wszystko pięknie udeptane, zero zapadania i tak jak być powinno W kilka minut docieramy też do Siwej Przełęczy
Stamtąd świetnie prezentuje się Beskid Żywiecki - Pilsko i Babia Góra:
Błyszcz i Bystra:
i szlak właściwy na Ornak:
Ale koniec podziwiania trzeba iść dalej kawałek zielonym szlakiem aż do granicy, po czym skręcamy na szlak czerwony w stronę Starorobociańskiego Wierchu:
Po drodze widoki takie jak powyżej, tyle ich było, że zdaje się, że szczyt musi być już blisko... niestety nic z tych rzeczy, jeszcze tyle męczarni zostało:
Dosłownie męczarni... bo o ile nasz kolega pyknął sobie na szczyt z Siwej Przełęczy w 30 minut, tak ja z koleżanką wchodziłem do góry równą godzinę metodą 15 na 15, czyli 15 kroków w górę po czym przerwa na 15 sapnięć w miejscu i tak w kółko Ale w końcu upragniony szczyt tego dnia stanął przed nami otworem Na szycie bardzo długa przerwa na posilenie się, podziwianie widoków, pozowanie do zdjęć i takie tam inne. Jest po prostu pięknie:
Znów Pilsko i Babia Góra...
I takie tam inne ze szczytu:
To by było na tyle jeśli chodzi o nasze szczytowanie na "Starym Bocianie" Czas wyruszyć w drogę powrotną a właściwie kontynuować nasz dzisiejszą pętlę i odwiedzić jeszcze dwa mniejsze szczyty po drodze. Tak też ruszamy w stronę Kończystego Wierchu:
Schodzimy bardzo szybko, bo i w końcu mamy w dół... po całym dniu męczarni jest to dla nas niesamowite zbawienie, w dodatku śnieg pięknie zamarznięty, twardy i ubity. Docieramy do Kończystego a tam zastaje nas piękny zachód słońca:
Po zachodzie słońca odbijamy z czerwonego szlaku na zielony i kierujemy się w stronę Trzydniowiańskiego Wierchu, a świat barwy zmienia:
Ostatni widok przed lasem w dół:
I tu się nasłuchałem o jakiś wielkich schodach, które być miały, a dobrze wiedziałem, że ich nie będzie bo śnieg ja zasypał, tak też zamiast schodów było dzisiejszego dnia najbardziej strome zejście w dół między choinkami. Tam też zaliczyliśmy piękne dupozjazdy :D prawie na sam dół Najbardziej przyjemna część dzisiejszego szlaku Ciemno już dawno się zrobiło, ale w końcu udaje nam się dotrzeć do "asfaltu" którego oczywiście nie było ;) Tam dopiero zaczęła się męka... niekończąca się podróż do parkingu na Siwej Polanie... plecak zaczyna ciążyć a trasa za cholerę nie chce się skończyć, ledwo żywy w końcu docieram do tego parkingu i do samochodu - nareszcie... Na pocieszenie nie musimy płacić za parking bo pana parkingowego już nie ma. Na 23:30 docieram do domu i jedyne co mi na myśl przychodzi to: nigdy więcej takich długich przerw od Tatr
Pozdrawiam wszystkich
Magda
Wiek: 47 Doczya: 07 Lip 2010 czyli 5014 dni temu
Ja zaś jestem zachwycona Tatrami Zachodnimi Piękne zdjęcia! Zimą tak wysoko nie miałam odwagi wchodzić ...
Ulka, ja to trochę tak żartobliwie napisałem Bo do tej pory cały czas jakoś w te Wysokie trafiam, a jak już jestem w Zachodnich to i tak jestem zachwycony. Tym razem też byłem, pomimo, że na ten dzień miałem propozycje pójścia na Rysy z której zrezygnowałem na rzecz Starorobociańskiego i nie żałuję Ciągnie mnie też strasznie w Tatry Bielskie i za niedługo też tam trochę zamierzam pochodzić
A co do wysokości, to w zasadzie w porównaniu z Twoimi letnimi wejściami na sporo wyższe szczyty, to przy dobraniu odpowiednich warunków pogodowych takie wejścia są o wiele łatwiejsze Więc nie ma czego się bać
Trasa na Starorobociański wg mnie jest technicznie prostsza niż ta do Piątki
Ulka napisa/a:
W najbliższych latach Kasprowy i jakiś fragment Tatr Zachodnich mi się marzy
No tą tą trasę na pewno można polecić jeśli o Tatry Zachodnie chodzi, a z Wysokich to jeszcze Kozi Wierch od Piątki zbyt wymagający nie jest, a widoki bajkowe
anig napisa/a:
ciekawa relacja i piękne zdjęcia, dokładnie w ten sam dzień robiłam Grześ-Rakoń-Wołowiec - była idealna pogoda (co ciekawe nawet na Grzesiu nie wiało)
Hehe dopiero po relacjach idzie się dowiedzieć ile osób w dany dzień było w Tatrach w dodatku w tym samym miejscu. Jesteś już co najmniej 4 osobą, od której słyszę, że w ten dzień w tych okolicach była
Malgo2malgo napisa/a:
Robert, zawsze mam taką traumę, kiedy wyjeżdżam w góry, że zapomnę butów, zgroza!
No ja to aż takiego wielkiego problemu nie mam, ale Ty z racji na odległość byś miała dość poważny Więc oby nigdy Ci się to nie przytrafiło
Malgo2malgo napisa/a:
Bardzo ciekawa relacja. Gratuluję zdobycia Starego Robociana
Dzięki Gosia i do zobaczenia w Roztoce Tylko butów nie zapomnij
Nie moesz pisa nowych tematw Nie moesz odpowiada w tematach Nie moesz zmienia swoich postw Nie moesz usuwa swoich postw Nie moesz gosowa w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum