Myślę, że na samym początku wypadałoby wspomnieć kilkoma słowami o samym Krywaniu, tym bardziej, że jest o czym pisać, góra ta bowiem w słowackiej świadomości jest tym czym dla polaków Jasna Góra, Smok Wawelski i Doda Elektroda razem wzięte. Wizerunek Krywania widnieje na awersie słowackich monet, jest o nim wzmianka w ich hymnie narodowym, a 16 sierpnia każdego roku grupa kilkuset osób ciągnie ku szczytowi na obchody ichniejszego święta narodowego. Do końca osiemnastego wieku Krywań uznawany był za najwyższy szczyt w tatrach, jego 2494 metry wysokości musiały ustąpić jednak miejsca na podium nie tylko Rysom, ale też wtedy gdy okazało się, że jego rodak Gerlach urósł 2654 m n.p.m. Na Gerlach wejść ot tak sobie jednak nie można, ale na Krywań jak najbardziej i właśnie tą drogę chciałbym w paru słowach opisać.
Znamiennym dla podróżowania po słowackich tatrach jest to, że u ich podnóża kursuje pociąg zabawnie nazywany przez słowaków elektryczką. Ten właśnie pociąg zawiezie nas od Smokowca do Striepskiego Plesa. Po drodze możemy popodziwiać spustoszenie jakie w 2004 roku zrobiła szalejąca w tamtym rejonie wichura, która poprzewracała jak zapałki prawie wszystkie drzewa w tej części słowackich tatr. Widok niesamowity, oby tylko u nas to się nigdy nie wydarzyło…
Striebskie Pleso wzięło swą nazwę od jeziora, które będziemy mijać w drodze na Krywań, warto zatrzymać się przy nim choć na parę chwil, bo widok gór na jego tle jest naprawdę niesamowity, a dodatkowego smaczku dodaje mu skocznia narciarska, która wznosząc się wysoko nad poziom lasu, na pierwszy rzut oka przypomina wszystko tylko nie to czym jest w istocie.
Już w trakcie podziwiania tych widoków, co bardziej spostrzegawczy turysta zauważy, że znajduje się na czerwonym szlaku, tym właśnie szlakiem podążać będziemy około godzinę, aż dojdziemy do drogowskazu sugerującego rozwidlenie szlaków na czerwony i niebieski, w tej sytuacji polecam wybrać niebieski, chyba że chce się zwiedzić przystanek autobusowy w miejscowości Tri Studenky, nadrabiając tym samym ładnych kilka kilometrów. Większa część naszej podróży niebieskim szlakiem upływać będzie pod osłoną lasów, bardzo łagodnie wznosząc się ku górze i tak naprawdę poczujemy, że jesteśmy w górach dopiero u samego podnóża Krywania. Tam właśnie zacznie się mozolna i monotonna wędrówka ku górze, bez żadnych łańcuchów czy innych urozmaiceń, podczas niedzielnych spotkań u rodziny, będzie później wspominana bardziej jako rodzaj pokuty niż ciekawej wycieczki. W tym nudnym mozole trzeba iść tak długo, aż opadnie nas wszelka nadzieja, że warto było wybierać się na tą górę i dopiero gdy dojdziemy na sam szczyt, oczom naszym ukaże się coś co o 180 stopni zmieni nasze myślenie. Osobiście przyznać muszę, że nigdy nie widziałem piękniejszego widoku niż ten, który rozpościera się ze szczytu Krywania. Przed oczyma rozciąga się tam cały łańcuch polskich tatr i ogromne słowackie szczyty w kolorach zapierających dech w piersiach. Jeśli pogoda dopisze i słońce rzuci blask na szczyty, będziecie się czuć, jakbyście patrzyli przez kalejdoskop, bo tekstura na graniach sprawia wrażenie jakby co chwilę się zmieniała, a przelatujące nad szczytami chmury, rzucając ruchome cienie na granie, dodają widokowi jeszcze więcej uroku. Szczyt Krywania ozdobiony został drewnianym krzyżem, takim samym jaki widnieje na słowackiej fladze, a w jego pobliżu stoi kamień z metalową tabliczką na której wygrawerowano tekst upamiętniający jakieś wydarzenie.
Trasa na Krywań mimo, że niezbyt trudna, wymaga jednak dość dobrej kondycji fizycznej, jest bowiem długa i mozolna, ale jedno jest pewne, opłaca się!
[ Dodano: 2011-09-25, 17:09 ]
Dla tej garstki masochistów, którzy przeczytali moje wywody i być może zastanawiali się, cóż to też za widoki rozciągają się na tle jeziora Striebskie Pleso, albo co też za skocznia do biesa nie podobna nad lasem góruje, załączam dwa zdjęcia widok ten pokazujące, gdzie na pierwszym z nich i skocznie widać.
Lestaf: nakręciłem się na to miejsce. Jak coś to będę pisał i pytał w przyszłym roku co i jak
Kondycyjnie nie powinno być źle, jak patrzyłem kiedyś na mapę to od Szczyrbskiego Plesa bliżej na Krywań niż na rysy
Lestaf
Wiek: 41 Doczy: 23 Wrz 2011 czyli 4826 dni temu
Ale skoro widoki zrekompensują ten tłum to warto:)
[ Dodano: 2011-10-20, 21:38 ]
a jeszcze jedno pytanie, czy wejście jest na tyle łatwe że technicznie mój 10 letni syn nie będzie miał problemów? Chodzi o jakieś trudniejsze momenty, łańcuchy itp. gdzieś w górze.
Lestaf
Wiek: 41 Doczy: 23 Wrz 2011 czyli 4826 dni temu
Jak ja szedłem na Krywań to aż tylu ludzi tam nie było, wejść tam jest jednak trudniej niż na Giewont i niektórych to odstrasza. Z tych co idą na Giewont co drugi to emeryt, co trzeci kaleka, a co czwarty w sandałach, idąc na Krywań takich artystów nie widziałem.
[ Dodano: 2011-10-20, 21:40 ]
Pod sam koniec trasa zaczyna się robić podobna do tej na Kościelcu, nie ma łańcuchów, ale trzeba się wspinać po skałach, jednak nie jest to ciężka trasa, syn powinien dać radę
Nie moesz pisa nowych tematw Nie moesz odpowiada w tematach Nie moesz zmienia swoich postw Nie moesz usuwa swoich postw Nie moesz gosowa w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum